ETA, jeszcze tylko jeden, już ostatni krok

Wezwanie do zakończenia działalności skierowane do grupy terrorystycznej, a ogłoszone 17 października podczas konferencji pokojowej w San Sebastián, nie zobowiązuje do bezwarunkowej kapitulacji. Ale tak jak to pokazuje proces w Irlandii Północnej, pewne warunki muszą być spełnione, jeśli naprawdę pragnie się pokoju.

Opublikowano w dniu 18 października 2011 o 16:21

Presja polityczna i stanowczość władz postawiły wreszcie ETA pod ścianą. A jeśli organizacja, zepchnięta na margines, potrzebowała pretekstu, by ogłosić ostateczny koniec przemocy, to wczoraj podała go jej na tacy Międzynarodowa Konferencja na rzecz Pokoju w Kraju Basków, która odbyła się w San Sebastián.

Zgromadzenie ważnych osobistości z zagranicy, nieobecność przedstawicieli hiszpańskiego i baskijskiego rządu oraz wydany na zakończenie pięciopunktowy komunikat to z pewnością wystarczające powody, by terroryści zadeklarowali ostateczną rezygnację z używania siły w najbliższej przyszłości. Co więcej, trudno sobie wyobrazić lepszy moment, by zakończyć ten dramat, a czego z taką mocą domaga się baskijska radykalna lewica.

Chociaż nie brakuje osób, które z nieufnością przyjmują ustępstwa w tekście komunikatu, to jednak wezwanie hiszpańskiego i francuskiego rządu, by podjęły negocjacje, a całego społeczeństwa, by dążyło do pojednania, nie zapominając jednocześnie o ofiarach i o ich rodzinach, pojawiało się już od dawna. Wprawdzie bez stanowczej postawy władz i wymiaru sprawiedliwości organizacja nigdy nie znalazłaby się tak blisko punktu, w którym jest gotowa zaniechać działań terrorystycznych, to jednak dotychczasowe starania nie wystarczyły, by przekreślić tyle lat brutalnej przemocy.

Ci wszyscy, którzy uparcie twierdzą coś przeciwnego, dobrze wiedzą, że w pewnym momencie konieczne będą pewne ustępstwa – nie należy ich mylić z polityczną rekompensatą – by ETA złożyła broń i zniknęła ze sceny. Założenie, że jedyną możliwą do przyjęcia opcją jest bezwarunkowa kapitulacja tej organizacji oznacza ignorowanie historii innych konfliktów, podobnych do tego, który ma dziś miejsce w Kraju Basków.

Newsletter w języku polskim

W istocie konferencja w San Sebastián przyjęła częściowo schemat wprowadzony w życie w Irlandii po to, by zakończyć konflikt, i tam nie od razu domagano się rozwiązania IRA, na początku żądano jedynie definitywnego odejścia od przemocy. W następnej kolejności trzeba było zająć się więźniami politycznymi, tak jak to z pewnością nastąpi w Kraju Basków, i nadal prowadzić politykę zmierzającą w obranym kierunku. Warto o tym pamiętać, aby uniknąć dominacji fundamentalistów.

To logiczne, że na konferencji nie było przedstawicieli Partii Ludowej (PP), zważywszy ich dotychczasową historię. Ale jeśli, jak wszystko na to wskazuje, to oni będą sprawować władzę, kiedy dojdzie do rozwiązania ETA, powinni okazać dalekowzroczność i gotowość do kompromisu. To, że Mariano Rajoy rozważa możliwość kierowania tym procesem wspólnie z Partią Socjalistyczną i Nacjonalistyczną Partią Basków, to dobry znak.

Opinia

Konserwatywna prasa pisze o „obelżywej farsie”

To był istny „festiwal w San Sebastián”, ironizuje El Mundo, nawiązując do filmowej imprezy odbywającej się co roku w tym baskijskim mieście. Konserwatywny dziennik uważa, że konferencja z 17 października była „obelżywą farsą”, urągającą demokratom, a zwłaszcza ofiarom terroryzmu, gdyż „propagującą absurdalną ideę konfliktu z udziałem dwóch przeciwstawnych obozów będących na równej stopie i mających taką samą legitymizację moralną”.

Deklaracja końcowa jest „pułapką”, dodaje gazeta, który uważa, że „międzynarodowe gwiazdy”, takie jak były sekretarz generalny ONZ Kofi Annan i ekspremier Irlandii Bertie Ahern „posłużyły do realizacji strategii ETA”. Tekst „nie postuluje nawet rozwiązania grupy, ani wydania przez nią arsenału”, oburza się El Mundo, a jedynie zaprzestania przemocy. Zawiera natomiast uznanie „wszystkich ofiar”, co jest „podstępnym sposobem przyznania statusu ofiar, poprzez zatarcie granic dzielących ofiary od katów”.

Konserwatywny dziennik potępia również „cichy współudział” ze strony hiszpańskiego rządu. Zgodził się on bowiem na to spotkanie, którego uczestnicy domagają się od niego przyjęcia „nielegalnego, niezgodnego z konstytucją uregulowania tego, co nazywają ‘ostatnią zbrojną konfrontacją w Europie’”. El Mundo pisze w konkluzji: „Trzeba liczyć na wyłonienie nowego rządu po 20 listopada [dacie wyborów parlamentarnych], aby ten bardzo zły film zaprezentowany wczoraj w San Sebastián nie został nagrodzony”.

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat