Policjanci patrolujący lotnisko we Frankfurcie (Niemcy). (AFP)

Wolność czy bezpieczeństwo?

Akty terrorystyczne, do których mogło dojść w ostatnich dniach, a które udaremniono, ożywiły debatę na temat stanu bezpieczeństwa w obliczu takich zagrożeń. Podczas gdy wiele krajów zamierza wydać miliony euro na wzmocnienie kontroli na lotniskach, prawnik Stefano Rodotà przestrzega przed powolną erozją wolności i demokracji następującą po 11 września.

Opublikowano w dniu 6 stycznia 2010 o 15:45
Policjanci patrolujący lotnisko we Frankfurcie (Niemcy). (AFP)

Wolność czy bezpieczeństwo? Ten prastary dylemat wciąż nam towarzyszy. Wydaje się on bardziej palący, w czasie gdy nasilają się terroryzm i przestępczość. A po 11 września niemal wszystko inne stało się nieważne ‒ nakaz zapewnienia bezpieczeństwa był dominujący. Teraz ten duch powrócił. Widać to po nie zawsze trafnych reakcjach na nieudany zamach na samolot lecący do Stanów Zjednoczonych.

Czy musimy godzić się na ciągłą erozję praw, na powolną rezygnację z zasad demokracji? Także i w trudnych czasach w polityce wypada zachowywać trzeźwą głowę, nie ulegać emocjom, ani pokusie myślenia, że odpowiedzią na terroryzm muszą być koniecznie ograniczenia wolności. Przypomnienie sobie pewnych faktów może być tu pomocne. Otóż nazajutrz po krwawym zamachu na dworcu Atocha król Juan Carlos powiedział dobitnie o konieczności niezłomnego trzymania się zasad państwa prawa; nie inaczej zachowała się królowa Elżbieta po zamachu w londyńskim metrze, gdy oświadczyła, że terroryści „nie zmienią naszego trybu życia”. Tak oto zostaje wyznaczona granica, której w demokracji nie można przekroczyć, aby nie narazić na szwank demokratycznej natury systemu, któremu należy się ochrona.

Dziś cała uwaga skupia się na body scannerach. Te medyczne urządzenia powstały po to, by „odczytywać” ludzkie ciała, ujawniając ich każdy szczegół, a więc także każdy przedmiot, który się na nim znajduje. Już nie po raz pierwszy politycy dają się uwieść technologii. Przesada w jej stosowaniu wypacza rzeczywistość i podpowiada rozwiązania, które mogą okazać się niebezpieczne i bezskuteczne. To wykoślawienie widać choćby po tym, że dyskusja skoncentrowała się niemal wyłącznie właśnie na urządzeniu technicznym, a zepchnęła na drugi plan bardziej niepokojący aspekt zdarzenia, w którym klęska amerykańskich systemów kontroli jest istotniejsza niż nieskuteczność na lotnisku w Amsterdamie. Amerykańskie organy władzy miały informacje dotyczące zamachowca ‒ wiedziały np. o tym, że ma on się znaleźć na pokładzie tego samolotu ‒ i nie były w stanie ich ze sobą skojarzyć, a przecież to pozwoliłyby zatrzymać go na lotnisku.

Porażka służb wywiadowczych

Newsletter w języku polskim

Główna odpowiedzialność spoczywa na służbach wywiadowczych, a nie na technologii. Jest to bardziej fiasko administracyjne niż techniczne. Oddawanie wszystkiego w ręce technologii staje się niebezpiecznym wypaczeniem, któremu politycy ulegają, aby usunąć trudne kwestie. Dopiero uświadomienie sobie w ostatnich dniach między innymi tego, że powszechna instalacja body scannerów bardzo dużo kosztuje, kazało położyć akcent na konieczność uprzedniego wzmocnienia aparatów wywiadu. Z powodu zastosowania narzędzi technologicznych, nawet jeśli pozwolą one zapewnić bezpieczeństwo lotów, terroryści nie porzucą przecież swoich planów. W tej sytuacji należy patrzeć na spór o body scannery pod kątem skuteczności, kosztów oraz poszanowania godności i wolności osób. Wymagany poziom nakładów jest bardzo duży, także ze względu na liczbę urządzeń, które należałoby zainstalować, aby uniknąć sytuacji, w której czas trwania kontroli stanie się nie do zniesienia. No a co powiedzieć o „wirtualnym striptizie”, któremu mieliby podlegać podróżujący?

To właśnie ryzyko pozostaje od miesięcy w centrum uwagi Komisji Europejskiej, która konsultowała się w tej sprawie z europejskimi organizacjami gwarantującymi poszanowanie życia prywatnego i Agencją Praw Podstawowych. Ich odpowiedzi były bardzo krytyczne. Uwidoczniły w sposób oczywisty wymóg przyjęcia całej serii zabezpieczeń. Korzystanie z tych urządzeń byłoby możliwe tylko przy poszanowaniu zasad konieczności i proporcjonalności. Przepisy prawne dotyczące całej procedury powinny być precyzyjne. Musi istnieć możliwość odmowy przejścia przez body scanner połączonej ze zgodą na poddanie się ręcznej kontroli, a wprowadzona technologia, choć dokładnie identyfikująca przedmioty, pozwalać ograniczyć widoczność organów płciowych i ewentualnych defektów fizycznych. Wydaje się też konieczne nie tylko usuwanie zgromadzonych obrazów, ale również oddzielenie pracowników patrzących bezpośrednio na kontrolowane osoby od oglądających zdjęcia. Ale nie chodzi tu o zwykłą kwestię techniczną: ze strony Unii Europejskiej powinny przede wszystkim nadejść wskazówki dotyczące zgodności takich rozwiązań z Kartą Praw Podstawowych, która już w pierwszych zdaniach gwarantuje nienaruszalność ludzkiej godności. To nie jest retoryczny slogan. Nie można zaakceptować powolnej erozji praw i swobód, stopniowego uodparniania społeczeństwa w obliczu nieliberalnych rozwiązań.

OPINIE

Zwycięstwo Pantaloniarza nad Zachodem

„Z dnia na dzień Umar Farouk Abdulmutallab przeistoczył się z kompletnego nieudacznika – aspołecznego studenta, który prowadził bloga o masturbacji i kibicował Liverpoolowi – w zagrożenie dla cywilizacji”. Tak pisze redaktor internetowego pisma Spiked, Brendan O’Neill, o „Pantaloniarzu”, rozpieszczonym studencie londyńskiego College University, któremu nie udało się zdetonować ukrytej w spodniach bomby na pokładzie samolotu lecącego w dniu Bożego Narodzenia z Amsterdamu do Detroit. Na działania samotnego dżihadysty, „zarówno Londyn, jak i Waszyngton zareagowały pochopnie i niedorzecznie ‒ zastosowały jeszcze silniejsze środki bezpieczeństwa, ograniczając wolność, i zaczęły bardziej rygorystycznie kontrolować ludzi na lotniskach”. Kroki tak drastycznie ingerujące w prywatność obywateli pokazują tylko, co daje terroryzmowi jego siłę. „To nie przekonania i systemy wartości rzekomych zamachowców (które są dziwne i szalone), ani zdolność wyrządzania szkód wśród ludności (która jest realna, choć ograniczona), ale kruchość współczesnych społeczeństw, często reklamowana bezbronność i głęboko zakorzenione na Zachodzie poczucie niepewności dają terroryzmowi punkt oparcia i impet”. Konkludując, O’Neill pisze: „Przeszukiwanie każdej kieszeni na lotnisku nie zastąpi dyskretnego, posiłkującego się działaniami wywiadu, wychwytywania jednostek rzeczywiście niebezpiecznych”.

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat