Każdego wieczoru jesteśmy karmieni opiniami w sprawie kryzysu. W moim przypadku doprowadziło to do tego, że, śledząc programy telewizyjne, skupiam się jedynie na tym, czy dany ekspert zaproszony do studia jest (jeszcze) za Europą, czy też może marzy się mu powrót do czasów różnorodności walutowej bez euro.
Na moją przychylność mogą liczyć tylko i wyłącznie komentatorzy, którzy postrzegają Unię Europejską jako wspólnotę walutową. Euro istnieje i jest czymś więcej niż tylko środkiem płatniczym. Idea, że któreś z państw Starego Kontynentu miałoby się z nim pożegnać i wykonać w tył zwrot do epoki dewizowej, stając się jednocześnie obiektem dzikich spekulacji, to scenariusz wyjęty prosto z horroru.
[...] **Treść tego artykułu została usunięta na prośbę właściciela praw autorskich.**