Ceremonia naturalizacji w prefekturze Mâcon (Burgundia).

Ku nowej polityce obywatelstwa

Niedawna propozycja Nicolasa Sarkozy’ego, aby pozbawiać obywatelstwa naturalizowanych sprawców przestępstw, postawiła tę kwestię na porządku dziennym. Podczas gdy rządy usiłują dostosowywać przepisy do ciągle zmieniającej się sytuacji, UE powinna rozszerzyć obywatelstwo europejskie na imigrantów, aby wypełnić luki istniejące w obecnym systemie.

Opublikowano w dniu 2 sierpnia 2010 o 14:24
Ceremonia naturalizacji w prefekturze Mâcon (Burgundia).

Nicolas Sarkozy zapowiedział przed kilkoma dniami – stało się to po serii starć między młodymi imigrantami a policją – zaostrzenie przepisów umożliwiających uzyskanie francuskiego obywatelstwa. Zdaniem prezydenta naturalizowanych cudzoziemców, którzy nastają na życie funkcjonariusza sił porządkowych, należałoby po prostu pozbawiać francuskiego paszportu.

Ta ostatnia deklaracja wywołała chór protestów, także we włoskich komentarzach. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że francuskie prawo (tak samo jak angielskie) przewiduje już w niektórych przypadkach prawo cofnięcia nadanego obywatelstwa. Tylko że z tego prawa tak naprawdę nigdy się nie korzysta. W ciągu ostatniej dekady Francja wyróżniała się raczej miękkim podejście w tej kwestii: zanotowano ponad milion nowych przypadków naturalizacji, prawie tyle, co w Niemczech i dziesięć razy więcej niż we Włoszech.

Kwestia cofnięcia nadania obywatelstwa jest oczywiście bardzo delikatna – i to nawet bardziej w aspekcie etyczno-politycznym niż prawnym. Sytuacja nakazuje jednak widzieć sprawę na szerszym tle, bo dopiero ono pozwala określić ogólne zarysy poważnej „polityki obywatelstwa” odpowiedniej dla Europy.

Potrzeba nowych kryteriów obywatelstwa

Tradycyjnie naturalizacja „obcokrajowców” jest związana z tak zwanym ius sanguinis (prawem krwi – rodzice lub przodkowie są już „obywatelami” danego kraju) albo też z ius soli (prawem ziemi – urodzenie się na terytorium kraju; typowym takim przypadkiem są Stany Zjednoczone). W następstwie wielkich strumieni migracji odnotowanych w ostatnich dwóch dekadach te kryteria już nie wytrzymują próby. Jaki sens ma przyznawanie obywatelstwa na podstawie „więzów krwi” komuś, kto urodził się i mieszka za granicą i nie ma być może żadnych związków z krajem macierzystym? I dlaczego odmawiać przyznania obywatelstwa (albo kazać na nie czekać niemal w nieskończoność) cudzoziemcowi, który nie urodził się na danym obszarze, ale dobrze się zintegrował w kraju, do którego przybył? Jeśli politykę odnośnie obywatelstwa traktować serio, to trzeba ją opierać na nowych kryteriach – przede wszystkim miejsce zamieszkania (ius domicilii), czemu towarzyszy szereg „filtrów”, które poświadczają autentyczny zamiar integracji i pozwalają określić jej zakres (uczęszczanie do szkoły, posiadanie stałej pracy, znajomość języka, i tak dalej).

Newsletter w języku polskim

Naturalizacji nie powinno się już dłużej postrzegać jako jednorazowego przeskoku, nieodwracalnej zmiany statusu uregulowanej przez bardzo ogólne i automatycznie stosowane kryteria. Należy raczej traktować ją jako proces, łączący się z systemem zachęt i z preferencyjnymi ścieżkami, zwłaszcza dla nieletnich. Poza tym warto się zastanowić nad samą definicją obywatelstwa. Także i w tym przypadku właściwe wydaje się, aby przezwyciężyć ostre przeciwstawienie „obywatel – cudzoziemiec” i ustanowić pośrednie formy „quasi-obywatelstwa”. Prawa przyznane w tej formie mogłyby być ściśle powiązane z uprawnieniami przysługującymi danej osobie w jej kraju pochodzenia (zwłaszcza w zakresie ubezpieczeń społecznych i zdrowotnych), promując w ten sposób formy tymczasowej, „wahadłowej migracji” (wyobraźmy sobie na przykład indyjskiego lekarza, który chciałby pracować przez pół roku w europejskim szpitalu).

Integracja korzystna dla wszystkich

Kraje Commonwealthu ukuły termin denizenship na określenie form quasi-obywatelstwa. Ustanowienie obywatelstwa Unii Europejskiej można już uważać za pewną postać takiego denizenship – chodzi faktycznie o status, który przyznaje obywatelom każdego z państw członkowskich pewne prawa, z których można korzystać na obszarze całej Wspólnoty. W chwili obecnej takie obywatelstwo pozostaje „drugiej kategorii” względem krajowego. Ale nie ma przeszkód (zwłaszcza po traktacie lizbońskim), aby uważać je za status alternatywny bądź przygotowawczy przed przyjęciem przez imigrantów spoza Wspólnoty, jeśli ci spełniają określone wymagania, paszportu któregoś z krajów członkowskich. W tak określonych ramach także kwestia pozbawienia obywatelstwa tych, którzy popełniają przestępstwa, o czym wspomniał Sarkozy, byłaby mniej dramatyczna w wymiarze symbolicznym i bardziej skuteczna w praktyce. „Dobre zachowanie” mogłoby stać się jednym z wielu podstawowych filtrów umożliwiających selekcję, mogącym ewentualnie obowiązywać także przez pewien czas po pełnej naturalizacji cudzoziemców.

Imigracja jest dziś jedną z najgorętszych kwestii politycznych. Według sondaży przeprowadzanych w wielu krajach większość wyborców wyraża swoje zaniepokojenie, nie czują się też bezpieczni. W ostatnich wyborach europejskich partie ksenofobiczne wszędzie zyskiwały dodatkowe głosy. Istnieje ryzyko, że polaryzacja na tym tle będzie narastać – i to nie tylko po stronie obywateli kraju, gdzie się „obcokrajowcy” osiedlają, ale również wśród nich samych (jak to już się dzieje we Francji). Wiemy, że europejskie gospodarki i państwa dobrobytu nie mogą już obejść się bez imigrantów. Wiemy też, że obok nas żyje wielu cudzoziemców „o uregulowanym statusie” (z coraz większą liczbą dzieci), którzy doskonale zintegrowali się z naszym społeczeństwem. Integracja jest nie tylko możliwa, ale także korzystna dla wszystkich. Nowa polityka obywatelstwa może w znacznym stopniu ułatwić ten proces i ograniczyć ryzyko niebezpiecznej radykalizacji.

Widziane z Francji

Sarkozy znów wkłada kostium „supergliny”

Związek przestępczości z imigracją, który zarysował pod koniec lipca Nicolas Sarkozy, oraz jego propozycja dotycząca pozbawiania francuskiego obywatelstwa osób obcego pochodzenia, które dopuszczają się przemocy wobec sił porządkowych, wznieciły na nowo debatę o przybyszach i ich naturalizacji, a przy okazji wywołały gniew prasy i opozycji. I tak Libération dostrzega w tych „prawicowych odchyleniach” zaczątek kampanii prezydenckiej przed wyborami w 2012 r., na potrzeby której Sarkozy przywdział ponownie kostium „Supergliny”, który zagwarantował mu sukces w 2007 r.

Le Monde zaś potępia „bardzo brzemienne w znaczenia” słowa szefa państwa i pisze o „ciężkim błędzie” z jego strony. Dziennik ocenia, że Sarkozy nawołuje do naruszenia artykułu 1 konstytucji, który ustanawia zasadę równości obywateli wobec prawa; uważa też za „równie obrzydliwą, co i karygodną, politykę szukania kozła ofiarnego” i nie szczędzi jej słów krytyki. „Zrost imigracji z przestępczością” prowadzi do „eskalacji w obszarze bezpieczeństwa”, która jest jednak nieskuteczna, gdyż – o czym przypomina Le Monde – „liczba napaści i przypadków przemocy wobec osób wzrosła w okresie od 2003 r. [gdy Nicolas Sarkozy był ministrem spraw wewnętrznych] do 2009 roku o 16 proc.”.

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat