„To Amsterdam – nad wodą dusze pośród tam" – fragment piosenki Guya Bearta w tłum. Filipa Łobodzińskiego.

Amsterdamskie kłopoty z listą dziedzictwa światowego

Ostatnio amsterdamska dzielnica kanałów znalazła się na liście dziedzictwa światowego. Ale tytuł ten się zdewaluował – uważa NRC Handelsblad – i nie będzie miał wpływu na turystykę i modernizację holenderskiej stolicy ani innych europejskich miast.

Opublikowano w dniu 6 sierpnia 2010 o 13:54
MorBCN  | „To Amsterdam – nad wodą dusze pośród tam" – fragment piosenki Guya Bearta w tłum. Filipa Łobodzińskiego.

Zapaleńcy pośród stołecznych polityków i bardzo konserwatywne stowarzyszenie na rzecz ochrony dziedzictwa „Przyjaciele historycznego centrum Amsterdamu”, uważają fakt wpisania przez UNESCO na jej listę za najwyższe wyróżnienie. Nie brakuje i takich, którzy liczą na to, że samo, przyznanie tytuł przyciągnie wielu nowych turystów, czyli że będzie to kura znosząca złote jaja. Wbrew wyliczeniom firmy doradczej PricewaterhouseCoopers, z których wcale to nie wynika – wyróżnienie spowodowało w 2008 r. wzrost liczby zwiedzających o zaledwie parę punktów procentowych. Entuzjaści tej decyzji zakładają również, że zmieni się profil turystów chcących zobaczyć miasto – zamiast „ryczących Brytyjczyków” pojawią się zamożni kosmopolici. Wydaje się jednak, że niewielu przyjezdnych wie, że odwiedzane przez nich miejsca noszą znak firmowy UNESCO.

UNESCO stanie się „Starbucksem” dziedzictwa

Co więcej, o ile kiedyś znak ten był zastrzeżony dla najbardziej zagrożonych krajobrazów oraz najbardziej niezwykłych i narażonych na degradację miast i zabytków, dziś na liście UNESCO znajduje się ponad 900 miejsc i co roku pojawia się na niej 26 kolejnych. Ta mnogość obiektów powoduje dewaluację tytułu. Amerykanie żądni kulturalnych wrażeń mogą przecież pominąć Holandię i wybrać zwiedzanie innych obiektów z listy, takich jak Aix-la-Chapelle, Kolonia, Bruksela, Brugia czy Bath. Jeszcze trochę, a organizacja stanie się „Starbucksem” światowego dziedzictwa.

Przeciwnicy decyzji UNESCO, z hałaśliwymi działaczami grupy działania Ai Amsterdam na czele, uważają, że będzie ona śmiertelnym ciosem dla centrum miasta, które zamieni się w jeden wielki, nadmiernie regulowany przepisami skansen. Boją się, by stolica Holandii nie stała się w końcu jak Brugia opustoszałym miastem-muzeum, jakby nie pamiętali, że „muzeifikacja” Brugii zaczęła się na długo przed jej wpisaniem, w 2000 roku, na listę. Często się mówi, że skoro i Amsterdam znalazł się na niej, to jest to dowód jego „zmieszczanienia”. Ale zapomina się o tym, że władze stolicy są jeszcze bardziej rygorystyczne w sprawie ochrony zabytków niż UNESCO.

UNESCO nie jest koniem trojańskim

Obawa przed narastającą presją regulacji prawnych i mieszaniem się we wszystko władz też jest nieuzasadniona. UNESCO nie jest koniem trojańskim, który będzie dyskretnie czuwał nad tym, by wprowadzony został zakaz umieszczania reklam na fasadach domów i wznoszenia nowych budowli. Przepisy organizacji są nadzwyczaj mgliste i pozwalają na bardzo swobodną interpretację. Nawet w Wenecji, pierwowzorze miasta-muzeum, gdzie liczba mieszkańców spadła od 1950 r. o ponad połowę, jest miejsce na modernizację i handel. Przed dwoma laty, mimo ostrych protestów ludności, oddano tam do użytku nowy most zaprojektowany przez hiszpańskiego architekta high-tech, Santiago Calavatrę. A od wielu lat część przepięknych fasad budynków przy Canal Grande i placu św. Marka pokrywają billboardy. A wszystko to wbrew (a może dzięki?) UNESCO, a za aprobatą miejscowych, odpowiedzialnych za zabytki, urzędników.

Newsletter w języku polskim

Jaki stąd wniosek? Bardzo prosty: postępujmy tak, jakby UNESCO nie było. Trzeba naprawdę bardzo daleko się zapędzić lub okazać się kiepskim graczem, by jakiś obiekt został z listy usunięty. Kiedy Drezno zostało z niej skreślone w 2009 r. po wybudowaniu nowego mostu, Frankfurter Rundschau trafnie zauważył: „UNESCO podjęło wprawdzie decyzję, ale rozwiązania nie znalazło”. Drezno postawiło na innowację, płacąc za to utratą miejsca na liście. UNESCO straciło nabytek, ale i uznanie w oczach części swoich sympatyków.

Amsterdam powinien wziąć przykład z Drezna i wykorzystać przyznanie tytułu do otwarcia na ten temat dyskusji oraz do pokazania swoim mieszkańcom, turystom i przede wszystkim tym, którzy ów tytuł mu nadali, że historyczne miasto o „unikatowej uniwersalnej wartości” może też dowieść swojej nowoczesności i stanowczości. Nie powinien zaniechać budowy wieżowców w dzielnicy Overhoeks (na północy miasta) – czego regulamin UNESCO zabrania – czy nowego mostu w pobliżu Amstel Hotel. Gdyby mieszkańcy Paryża, w którym mieści się siedziba UNESCO, posłuszni byli jej zasadom, nigdy by nie powstały – a byłaby to wielka szkoda – Centrum Pompidou czy szklana piramida nieopodal Luwru.

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat