Aktualności Prasa w Europie (2/5)
Media zawsze w pobliżu: francuski prezydent François Hollande daje całusa swojej partnerce, a zarazem dziennikarce Valérie Trierweiler, po wygranych wyborach w maju 2012.

Francuscy dziennikarze wciąż kłaniają się władzy

Powiązania pomiędzy mediami i działaczami sceny politycznej we Francji wydają się dziś przybierać większe rozmiary niż za czasów prezydenta Sarkozy’ego. Bowiem trzymający się w cieniu, nowy szef państwa, François Hollande, zamiast zlikwidować te stare obyczaje, woli jednak mieć media po swojej stronie.

Opublikowano w dniu 25 grudnia 2012 o 09:00
Media zawsze w pobliżu: francuski prezydent François Hollande daje całusa swojej partnerce, a zarazem dziennikarce Valérie Trierweiler, po wygranych wyborach w maju 2012.

Czołowy francuski dziennik konserwatywny zmusił do dymisji swego niezwykle cenionego redaktora naczelnego, najwyraźniej po to, aby wkraść się w łaski nowego rządu. Z kolei magazyn kulturalny mianował również nowego redaktora naczelnego, a została nim partnerka nowo mianowanego ministra. Zastąpiła ona kogoś, kto dostał pracę w otoczeniu nowego szefa państwa. Wybór Francois Hollande’a, na wiosnę tego roku, pierwszego od 17 lat lewicowego prezydenta Francji, wiąże się z przetasowaniami w szeregach zarządzających mediami, ale także z wieloma potencjalnymi sytuacjami, w których może dojść do konfliktu interesów.

Zmiany dotyczą również sposobu podawania wiadomości. Wielu mediom informacyjnym, w większości o sympatiach prolewicowych, przyzwyczajonych do wysuwania rozmaitego rodzaju oskarżeń pod adresem poprzednika Hollande’a, Nicolasa Sarkozy’ego, brakuje teraz tematów, bowiem okazało się, że nowy prezydent ma mniej widowiskowy styl rządzenia. Okazał się straszliwie nudny, twierdzą, co ma znaczenie zwłaszcza dla serwisów informacyjnych, dla których często relacje o polityce rządu robi się tak, jakby już nic innego nie miało większego znaczenia, a najważniejsze było to, co dzieje się w polityce w Paryżu.

Zatarte granice

We Francji granica pomiędzy politykami i mediami informacyjnymi może być niezbyt wyraźna, bowiem los wielu dziennikarzy uzależniony jest w dużej mierze od tego, czy osobom zasiadającym w rządzie dają się we znaki, czy też są wobec nich miłe. Bliskie związki Sarkozy’ego z szefami mediów uważane były za skandal i podczas trwania jego urzędowania zwracano baczną uwagę na ten rodzaj „kazirodczych” stosunków. Hollande natomiast podczas kampanii wyborczej przyrzekł, że jeśli zostanie prezydentem, to te stosunki będą miały charakter „wzorowy”.

Ale w kraju, w którym większość paryskich elit pochodzi z tego samego środowiska, uczęszczało do tych samych szkół i przynależało do tej samej partii, obyczaj koegzystencji dziennikarzy i polityków nie tak łatwo zarzucić. Daniel Carton, były reporter pracujący we Francji, oskarża media, że nie robią nic, aby przeciwstawić się tym bliskim związkom. „One wiedzą dokładnie, co należałoby uczynić, aby to uciąć, ale tego nie zrobią”, mówi szczerze, gdyż jest bardzo krytyczny wobec konfliktu interesów we francuskim dziennikarstwie.

Newsletter w języku polskim

Przez lata gazety uzależnione były w ogromnym stopniu od otrzymywanych od państwa sporych subwencji. Media publiczne, w skład których wchodzi chyba z połowa głównych informacyjnych stacji telewizyjnych i radiowych, nadal są kierowane przez osoby mianowane z klucza politycznego. W mediach prywatnych, które z kolei należą do dużych firm albo inwestorów, wykazujących się wyraźną linią polityczną albo prowadzących interesy z państwem, koneksje z władzą, kompromitują dziennikarską niezależność.

Konieczna dymisja

Może najbardziej wyrazistym przykładem takiego cyklu wyborczego była sytuacja, w jakiej znalazł się Etienne Mougeotte’a, redaktor naczelny prawicowym dziennikiem Le Figaro od samego początku do końca kadencji Sarkozy’ego, polityka którego popierał i któremu, jak się powszechnie mówiło, doradzał. „Jesteśmy gazetą centrum i prawicy i w związku z tym faworyzujemy Sarkozy’ego”, powiedział Mougeotte centro-lewicowemu Le Monde w ubiegłym roku. Podczas rządów Mougeotte’a Le Figaro było rutynowo krytykowane, czasem nawet przez własnych dziennikarzy, za to, że stało się tubą rządu.

Powszechnie uważa się, że, jak relacjonują francuskie media, to Hollande zażądał dymisji Mougeotte’a, do czego doszło w lipcu. Wydawca gazety, Serge Dassault, jest senatorem z partii Sarkozy’ego. Ale kieruje również firmą, w której rząd zamawia sprzęt wojskowy i powszechnie mówiło się, że usunięcie Mougeotte’a stało się konieczne, aby grupa Dassault mogła ułożyć sobie dobre stosunki z nowym prezydentem.

Magazyn poświęcony kulturze i informacji, Les inRockuptibles, powierzył stanowisko redaktora naczelnego tej gazety Audrey Pulvar, osobie znanej z radia i telewizji, ale także partnerce Arnaud Monteburga, ministra w nowym rządzie i prominentnego polityka z Partii Socjalistycznej. Co prawda, Pulvar ostatnio ogłosiła, że zerwała stosunki z Monteburgiem, ale inne tego rodzaju związki trwają nadal [Pulvar złożyła swoją rezygnację 21 grudnia]. Valérie Trierweiler, obecna partnerka Hollande’a, rozpoczęła z nim romans podczas pisania o nim materiału prasowego w pierwszych latach tego wieku.

Był on wówczas jeszcze członkiem Zgromadzenia Narodowego. Po wyborach bardzo niechętnie zrezygnowała z prowadzenia programu informacyjnego w telewizji, ale pozostała na etacie w magazynie Paris Match jako krytyk. Pulvar zastąpiła Davida Kesslera, który zrezygnował z tej posady, ponieważ Hollande mianował go swoim doradcą. Z kolei reporter zajmujący się tematyką prawną dla stacji radiowej Europe 1, został rzecznikiem ministra sprawiedliwości. Dziennikarz polityczny z Les Échos, głównej gazety świata finansów, został zaangażowany do pracy w biurze premiera.

Miotła w mediach publicznych

W mediach publicznych po wyborach również nastąpiły zmiany. W październiku Hollande mianował nowego dyrektora międzynarodowej sieci informacyjnej radia i telewizji RFI i France 24. Zobowiązał się do przeprowadzenia reformy ustawy, która mu na to w przyszłości nie będzie pozwalała, ale nie wcześniej niż w przyszłym roku.

Dyrektorzy Radio France i France Télévisions, obaj mianowani przez Sarkozy’ego, zostaną najprawdopodobniej także wymienieni. Obecne prawo, które zezwala, aby mianowanie szefów mediów publicznych leżało w gestii prezydenta, zostało wprowadzone przez Sarkozy’ego w 2009 r. Wówczas komentatorzy nazwali ten proceder zagarnianiem władzy. Sarkozy bronił się, twierdząc, że likwiduje się w ten sposób „hipokryzję” procedur nominacyjnych, które były i tak kontrolowane przez specjalnie do tego wybranych doradców rządowych.

Media publiczne nie służą już dziś jedynie propagandzie państwa, a tak było przynajmniej do późnych lat 60. zeszłego wieku, ale pozostają pod rządowym „nadzorem”, mówi Jean-Marie Charon, socjolog zajmujący się badaniem mediów informacyjnych. Prywatne gazety również należą do państwa, przynajmniej sferze finansowej. Rząd dofinansował je w ubiegłym roku w wysokości 1,5 mld euro.

Publikacje o lewicowym wizerunku walczą o to, aby jednak „odnaleźć stosowny dystans” informowania o poczynaniach rządu, mówi Charon. Ogromna radość, jaka zdominowała analizy polityczne latem w Libération, w Le Nouvel Observateur oraz w Le Monde przeszła w ton rozgoryczenia. Jakiekolwiek byłyby sympatie polityczne francuskich mediów, po odejściu Sarkozy’ego coś straciły, brakuje im obecnie dozy emocji.

„Mieliśmy pięć zupełnie niezwykłych lat, u sterów był człowiek, który znajdował się w centrum wszystkiego”, mówi Pierre Haski, współzałożyciel i wydawca RUE89, portalu informacyjnego. „I nagle, przeszliśmy z przesytu do posuchy. Sarkozy bardzo dobrze się sprzedawał”, dodaje. I stawia kropkę, „Hollande sprzedaje się bardzo źle”.

Inne artykuły w tym cyklu:
El País, ofiara własnej manii wielkości
Dziennikarstwo Epoki Krzemu
Kultura staje się luksusem

Prasa regionalna

Kupić gazety, by robić politykę

Bernard Tapie, jak twierdzi zaniepokojony dziennik Liberation „kładzie ręce na prasie”. Dziewiętnastego grudnia ten sławetny biznesmen nabył Hersant Media Group, która wydaje kilka gazet regionalnych w południowej Francji, w szczególności w Nicei oraz Marsylii, drugim pod względem wielkości mieście Francji, jak też w francuskich prowincjach zamorskich.

Tapie jest postacią kontrowersyjną, to były minister w rządzie François Mitterranda, były przewodniczący komitetu olimpijskiego w Marsylii, skazany za podkupienie meczu, był też właścicielem Adidasa. Odsprzedaż w latach dziewięćdziesiątych firmy produkującej sprzęt i odzież sportową wywołała konflikt z Crédit Lyonnais, który by go zrujnował, gdyby rząd Nicolasa Sarkozy’ego nie wsparł rozporządzenia, zgodnie z którym bank musiał mu zapłacić 300 mln euro.

Libération „wspominając, że potrafił uderzyć dziennikarza winnego napisania niewłaściwego artykułu, uważa, że

oczywiście, nie należy wierzyć przysiędze Bernarda Tapie, że nigdy nie wróci do polityki. Od prawie piętnastu lat marzy o zemście. Teraz maskę uchyliła jego dwuetapowa strategia: kupić gazetę, aby zdobyć obiecane miasto... [...] Ale świat polityczny i medialny doznał wstrząsu. Nie zdawał sobie sprawy z tych jego intencji.

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat