Czy jesteś tu jeszcze, europejski duchu?

Schyłek Europy jest modnym tematem, tym bardziej nośnym, że potwierdzanym przez wskaźniki gospodarcze i demograficzne. Ale każda cywilizacja oceniana jest również przez pryzmat swoich sił twórczych – przypomina francuski intelektualista.

Opublikowano w dniu 10 września 2010 o 13:47

Czy znaleźliśmy się, niczym późnoantyczni Rzymianie, na końcowym etapie naszych chwalebnych (i burzliwych) dziejów? Czy jako hedoniści i cynicy, ludzie wyzbyci wiary w stanowione przez siebie prawa i w jakiegokolwiek Boga, szydzący ze wszystkiego z wyjątkiem nas samych, niezdolni do patrzenia w przyszłość, zblazowani, powierzchowni i rozpieszczeni, zasłużyliśmy sobie na to, by przyćmiły nas inne, młodsze, ambitniejsze, silniejsze narody? Doszukiwanie się analogii między dzisiejszymi Europejczykami a Rzymianami ze schyłkowej ery cesarstwa jest czymś, co kusi… Strzeżmy się jednak łatwego patosu i reakcyjnych postaw. By nakreślić filozoficzne wyzwania obecnej doby, poczyńmy trzy uwagi.

Uwaga 1: Mit mówiący o zmierzchu Europy jest równie stary jak jej dzieje

Homer żył w VIII wieku przed Chrystusem, ale opiewał w swoich epopejach o wiele wcześniejsze czasy: wojna trojańska rozegrała się około 1200 lat przed naszą erą. Jak większość sobie współczesnych fantazjował na temat minionej świetności cywilizacji mykeńskiej (1600–1200 r. p.n.e) obalonej przez przybyłych z północy najeźdźców – Dorów. Bohaterowie Homera – Odyseusz, Achilles, Agamemnon i inni – są uosobieniem aż tak szlachetnych cnót, ponieważ należą jakoby do wyższej cywilizacji. Homer jest pierwszym historykiem przemawiającym w tym duchu, po nim przyjdą inni i mit o schyłku Europy stanie się nieuchronnym, obsesyjnym wątkiem kultury Starego Kontynentu.

Z końcem średniowiecza powraca pod piórem Dantego i Machiavellego tęsknota za złotym wiekiem, ale tym razem wyrażany jest żal za potęgą cesarstwa rzymskiego. W czasach oświecenia Monteskiusz też się zajmuje zmierzchem Rzymu, ale skupia się na krytyce ekscesów despotycznych cezarów i, pośrednio, monarchii.

W czasach nam bliższych, po pierwszej wojnie światowej, historycy Oswald Spengler i Arnold J. Toynbee głoszą, że Zachód jest chory lub że sam sobie kopie grób; tropią podskórne przedśmiertne podrygi naszej cywilizacji. Wszyscy wspomniani autorzy i nie tylko oni, od Homera do Toynbee’ego, sławią minioną świetność i wieszczą katastrofę, ale wyłącznie po to, by sięgnąć do żywotnych źródeł, które pozwolą im zaczarować na powrót historię.

Newsletter w języku polskim

Uwaga 2: Mit mówiący o zmierzchu Europy przybiera dziś kształt sformalizowanego języka liczb i gospodarki

Wielkim novum naszych czasów jest to, że nie genialny pisarz obnaża nasze słabości, lecz suche liczby będące wytworem instytutów statystyki, Eurostatu czy Banku Światowego. Liczby te są zresztą na tyle wymowne, że nie można przejść obok nich obojętnie.

Unia Europejska ma 500 milionów mieszkańców, a to dziś zaledwie 7,3% ludności świata. Jej najniższy na świecie przyrost demograficzny (-0,05% w Niemczech, 0,7% we Włoszech w 2008 r.) sprawia, że w mgnieniu oka się starzeje. Wzrost gospodarczy też ma niewysoki: średnio 0,2% od początku bieżącego roku w 27 krajach członkowskich, -4,2% w 2009 r. (w stosunku do około 10% wzrostu w Chinach, 8% w Brazylii i 6,5% w Indiach). W 2008 r. 17% europejskiej ludności żyło poniżej progu ubóstwa, wśród młodzieży wskaźnik ten osiągał 20%...

Nie dość, że na terenie UE nie ma praktycznie żadnego przemysłu, to jeszcze zagraniczni inwestorzy sprzątają jej sprzed nosa wszystko, co najcenniejsze. Jednak ocenianie narodów przez pryzmat budżetu i księgowości to pomijanie takich wymiarów jak jakość życia, dostęp do edukacji i usług medycznych, istnienie państwa prawa, nieskorumpowanego wymiaru sprawiedliwości, infrastruktury ułatwiającej transport, itp.

Wyobraźmy sobie, że dzieje się przed naszymi narodzinami to, co sobie kiedyś wyobrażał Plotyn, że dusza wstępuje powoli w ciało. Jesteście jedną z tych mających się narodzić dusz. Spotykacie na gwiezdnym szlaku anioła, który proponuje wam wybór: możecie przyjść na świat w Indiach, w Chinach, w Brazylii, w Indonezji lub w Europie. Co wybierzecie? Gdzie, waszym zdaniem, macie największe szanse żyć, ciesząc się wolnością, dobrym zdrowiem, nie obawiając się przemocy czy to ze strony państwa czy społeczeństwa? Gdzie się spełnią wasze marzenia? No, wybraliście już? Nie wyleczyliście się jeszcze z Europy?

Uwaga 3: Sprowadzanie mitu o zmierzchu Europy do problemów ekonomicznych jest niepokojącym przejawem tegoż zmierzchu

Tu naszym drogowskazem są ostatnie strony wydanego w 1918 roku „Zmierzchu Zachodu” Spenglera: „Myśl i działanie gospodarcze są jedną stroną życia – twierdzi – życie gospodarcze jest zawsze wyrazem życia psychicznego”. Inaczej mówiąc: rozkwit lub marazm gospodarczy są niczym innym, jak przejawem określonego stanu kultury i ducha.

Rok później, w 1919 roku, Paul Valéry pisze w szkicu zatytułowanym „Kryzys ducha” słynne zdanie: „My, cywilizacje, wiemy już, że jesteśmy śmiertelne”. Mniej znany jest dalszy ciąg jego rozumowania, a jest on przejmujący: „Kryzys gospodarczy – zauważa autor, patrząc na Stary Kontynent zrujnowany wojną – objawia się nam z całą mocą; trudno jednak ocenić, jaki punkt osiągnął kryzys duchowy, bardziej nieuchwytny, przybierający ze swej natury najbardziej złudne formy (ponieważ zachodzi w samym królestwie obłudy)”. Nie wolno mylić sił z liczbami – ostrzega Valéry. Klasyfikowanie regionów świata według kryteriów statystycznych – ludność, powierzchnia, surowce, dochody, itd. – grozi tym, że zapomnimy, że cywilizacje, które dokonały wspaniałego historycznego dzieła – starożytny Egipt, wiek Peryklesa, czy europejskie oświecenie – mogły to osiągnąć wyłącznie dlatego, że potrafiły promować sztukę i naukę, bo kwitło tam intensywne życie duchowe.

Niemiecki filozof Edmund Husserl pisze w latach 1935–1936 historyczny tekst zatytułowany „Kryzys nauk europejskich jako wyraz radykalnego kryzysu życiowego ludzkości europejskiej”. Twierdzi w nim, że Europa zawdzięcza swoją wielkość poczesnemu miejscu, jakie przyznawano w niej rozumowi. Motorem naszej cywilizacji było według Husserla dążenie Greków do zrozumienia wszystkich zjawisk zachodzących na świecie. To w imię rozumu rozkwitnie nauka w nowoczesnych czasach, to oświecenie zrzuci z ludzi jarzmo ancien régime’u. Tymczasem „globalna wizja świata w wydaniu współczesnego człowieka dała się w drugiej połowie XIX wieku zdeterminować i zaślepić naukom pozytywnym i należnej im ‘prosperity’”, stwierdza Husserl. Oddzielając w XIX wieku nauki humanistyczne od nauk przyrodniczych popełniono ciężki grzech, ponieważ zniszczony został w ten sposób cel koncepcji greckiej. Filozofia, psychologia, socjologia, nauki polityczne zostały zredukowane do subiektywizmu, do literatury. Rozum znalazł odtąd zastosowanie wyłącznie w twardych naukach i wyraża się już tylko w języku matematyki. Ale matematyka nie ulży nam w naszych strapieniach, ani nie powie nam, jak żyć! Traktując rozum jak kalkulator, Europejczycy wyrzekli się swojej idei założycielskiej. W pewnym sensie się unicestwili. „Same tylko nauki o faktach tworzą ludzi samych tylko faktów.” Prowadzi nas to do następującego wniosku: to, że nie potrafimy dziś opisać zmierzchu Europy inaczej jak tylko za pomocą statystyk, jest może bardziej niepokojące niż sama ich treść, ponieważ dowodzi, że zgubiliśmy gdzieś po drodze naszego ducha.

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat