Fot. VisionShare.

Unia umywa ręce

Przepisy unijne chronią wodę i powietrze w Europie – ale nie glebę, chociaż nikt z nas nie potrafi bez niej żyć - ubolewa na łamach Guardiana David Cronin i apeluje o podjęcie konkretnych działań, aby to zmienić.

Opublikowano w dniu 25 czerwca 2009 o 11:09
Fot. VisionShare.

Poprzedniego wieczoru przeżyłem niezwykłe doznanie. W wieku trzydziestu ośmiu lat po raz pierwszy zjadłem własnoręcznie wyhodowane warzywo. Była to tylko skromna szalotka, ale smakowała dumą i sukcesem. Ilu spośród ministrów środowiska krajów Unii, którzy zebrali się na spotkaniu w Luksemburgu 25 czerwca, hoduje własne warzywa? Nie zadaję tego pytania dlatego, bym sądził, że mój sukces z szalotką daje mi lepsze kwalifikacje w dziedzinie ekologii, ale dlatego, że wątpię, by wielu z nich odczuwało jakikolwiek emocjonalny związek z ziemią, sądząc po nonszalancji, z jaką ją traktują.

Trzy lata temu Komisja Europejska zaproponowała przepisy mające na celu ochronę gleby. Niestety wygląda na to, że mogą one wylądować na kompoście, gdyż sprzeciwia się im mała, ale wpływowa grupa krajów. Wielka Brytania, Francja, Niemcy, Austria oraz Holandia krytykują proponowane rozwiązania, twierdząc, że ich wprowadzenie w życie byłoby zbyt uciążliwe i że kwestię gleby najlepiej zostawić w gestii poszczególnych rządów.

Powyższe argumenty są jednak błędne. Proponowane przepisy, nie dość że nie są zbyt uciążliwe, to tak naprawdę nie idą wystarczająco daleko, jeśli chodzi o ochronę tego zasobu naturalnego. Politycy z krajów o kiepskiej jakości ziemiach nie mają powodów obawiać się pozwów ze strony Brukseli. Nowe prawo nie zmuszałoby rządów do żadnych natychmiastowych działań, a jedynie do zidentyfikowania obszarów narażonych na erozję gleby czy jej nadmierne zasolenie oraz sporządzenia listy obszarów zanieczyszczonych i planów ich rekultywacji.

Epopeja związana z unijnymi przepisami o ochronie gleby jest niepokojącym przykładem tego, w jaki sposób kwestia ochrony środowiska w Unii pada ofiarą ograniczonego myślenia. Podczas gdy wprowadzono w życie przepisy chroniące powietrze i wodę, brakuje legislacji dotyczącej gleby. Każde dziecko wie, że te trzy elementy biosfery są ze sobą ściśle powiązane, a pozornie wykształceni politycy nie potrafią pojąć, że bezsensem jest chronić jedno, nie chroniąc przy tym pozostałych.

Newsletter w języku polskim

Sprzeciw Londynu wobec proponowanych rozwiązań jest przykładem tego, jak pusta była retoryka Tony’ego Blaira i Gordona Browna na temat konieczności walki z globalnym ociepleniem. Uprawiana w odpowiedni sposób gleba może być naturalnym „pochłaniaczem” gazów cieplarnianych, redukując emisję CO2 do atmosfery nawet o 20 proc. Jednak kiedy gleba zostanie zanieczyszczona, sytuacja odwraca się i ziemia zamiast pochłaniać dwutlenek węgla, sama staje się jego źródłem. Co roku brytyjska gleba traci około 0.6 proc. swej materii organicznej, co powoduje taki sam wzrost emisji dwutlenku węgla, jakby na drogi wyjechało dodatkowe pięć milionów aut. Problem narasta od dziesięcioleci: w latach 1980–1995 zawartość materii organicznej w brytyjskiej ziemi spadła o 18 proc. W roku 2004 Agencja ds. Środowiska stwierdziła, że niekorzystne zmiany w jakości gleby w Anglii i Walii, spowodowane przez intensywne rolnictwo i złe zarządzanie lasami, są nieodwracalne.

W całej Unii tysiące miejsc zostało zniszczonych przez przemysł; rozmiary szkód nie są w pełni znane z powodu braku danych. Komisja Europejska uważa jednak, że degradacja gleb kosztuje Unię 38 miliardów euro rocznie – co i tak jest pewnie szacunkiem zaniżonym.Nie ochronimy gleby przed dalszą degradacją pustymi gestami. Potrzebna jest skuteczna strategia, reforma polityki przemysłowej i rolnej oraz rozsądne podejście do gospodarki odpadami. Nie dość że strategii takiej nie widać na horyzoncie, to rządy krajów członkowskich nie są w stanie uzgodnić nawet planu minimum. W tej sytuacji trudno jest nie mieć czarnych myśli.

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat