Wyspa szpiegów

Ze względu na swoje położenie strategiczne Cypr jest od dawna ważnym ośrodkiem szpiegostwa. To stąd brytyjscy i amerykańscy agenci przebrani za turystów przechwytują dziś połączenia telekomunikacyjne między Bliskim Wschodem a Europą. Artykuł oparty na dokumentach Edwarda Snowdena.

Opublikowano w dniu 5 listopada 2013 o 17:42

Niektórzy szpiedzy wkładają żółte spodenki, inni kepi – tak zalecają przepisy. Nikt nie może powziąć podejrzeń, nikt nie może dowiedzieć się, że Amerykanie prowadzą działalność szpiegowską na Cyprze, i to jeszcze z brytyjskiej bazy. Zanim amerykańscy szpiedzy wybiorą się więc do Ajos Nikolaos – jednej z najważniejszych stacji podsłuchowych brytyjskiej Centrali Łączności Rządowej(Government Communications Headquarters, GCHQ) – muszą przebrać się za turystów.

Wspomniana baza to „stacja zagraniczna”, która w dokumentach amerykańskiego informatora Edwarda Snowdena widnieje pod kryptonimem „Sounder”. Tak wynika z informacji greckiej gazety Ta Nea, stacji telewizyjnej Alpha TV, włoskiego magazynu L’Espresso i dziennika Süddeutsche Zeitung.

Stacja podsłuchowa leży wśród surowego kamienistego krajobrazu na wschodzie Cypru, dokładnie na zielonej linii oddzielającej Republikę Cypru od tureckiej części wyspy. Na zdjęciach z lotu ptaka widać kilka budynków, talerze satelitarne, anteny. Wokół nie widuje się ludzi. Odległość do plaży to pięć kilometrów.

Taki sam dystans dzieli bazę od najbliższego miejsca, gdzie przebrani obcokrajowcy mogliby wzbudzić czyjeś podejrzenia. Można działać w spokoju – to atut lokalizacji bazy. Obok słynnych centrów szpiegowskich w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych GCHQ i NSA prowadzą więc globalną inwigilację także z Cypru.

Newsletter w języku polskim

Na skrzyżowaniu komunikacyjnych szlaków

Wyspa już pod koniec lat czterdziestych stała się kluczowym ośrodkiem brytyjskiego szpiegostwa na Bliskim Wschodzie. Czy angażowano się akurat na Synaju, w Iraku, czy w Syrii, szpiedzy z Cypru trzymali rękę na pulsie. Wyspa cieszy się idealnym położeniem strategicznym – od Syrii oddalona jest o sto kilometrów, a od uwikłanych w kryzysy Libanu czy Izraela o niewiele więcej.

Od tamtej pory wyspa stała się ważnym węzłem komunikacji internetowej i telefonicznej z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej – spotyka się tu 14 podwodnych kabli. Gdy dzwonimy z Bejrutu do Berlina lub wysyłamy mail w Tel Awiwie, z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że nasze dane trafiają najpierw kablem światłowodowym na Cypr. Przeczesywanie tych połączeń należy do standardowego repertuaru brytyjskich służb specjalnych, o czym wiadomo przynajmniej od chwili, w której Snowden ujawnił swoje rewelacje.

Służby GCHQ bazują na kolonialnej spuściźnie Londynu. Po 1960 r., gdy Cypr ogłosił niepodległość, Brytyjska Korona utrzymała dwie bazy wojskowe na wyspie. Są to tak zwane Sovereign Base Areas, które – w odróżnieniu od tradycyjnych punktów militarnych – funkcjonują jako prawdziwe terytoria zamorskie. Właśnie na takim obszarze leży centrum podsłuchowe Ajos Nikolaos.

Brytyjscy szpiedzy mają bardzo ważnego pomocnika – cypryjską spółkę skarbu państwa Cyprus Telecommunications Authority (CYTA), która ma udziały w wielu prowadzonych pod wodą kablach. Firma Telekom zobowiązała się w umowie do współpracy z Brytyjczykami. Oznacza to, że spółka skarbu państwa – tak jak wiele firm w Wielkiej Brytanii oraz Stanach Zjednoczonych – musi pomagać w szpiegowaniu i zaspokajać głód danych brytyjskich służb specjalnych.

Zapanować nad siecią

„Mastering the Internet”, a więc „opanowanie Internetu”, to wyraźny cel szpiegów Jej Królewskiej Mości. Co sekundę przeczesują oni setki gigabajtów maili, rozmów telefonicznych i danych bankowych. Okazuje się, że na Cyprze pracują specjaliści od trudnych przypadków – a więc osoby inwigilujące również Izrael, czyli kraj, który jednocześnie – pod kryptonimem „Ruffle” – współpracuje z Amerykanami i Brytyjczykami i wymienia z nimi informacje.

Właśnie na Cyprze pracuje też każda z tych osób, którym rzekomo udało się przeczesać uchodzącą za odporną na inwigilację sieć Tor. Dokument z 2012 r. chwali je jako „zaangażowanych pracowników”, którzy odwalili „kawał dobrej roboty”. Oficjalnie Ajos Nikolaos jest bazą brytyjską. W rzeczywistości to jednak wspólny projekt Wielkiej Brytanii i USA.

Już niejednokrotnie Brytyjczycy nosili się z zamiarem zamknięcia stacji przy okazji cięcia kosztów. Zawsze jednak do akcji wkraczali Amerykanie, którzy za wszelką cenę pragną zapobiec utracie bazy o znaczeniu strategicznym i gotowi są za to zapłacić. Teraz Agencja Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) pokrywa nawet połowę kosztów utrzymania ośrodka. W GCHQ mówi się, że baza musi koniecznie działać dalej w trosce o „zdrową relację z amerykańskimi współpracownikami”.

Główny amerykański współpracownik, a więc NSA, od dawna wysyła na Cypr również własny personel. Jest to jednak sprzeczne z oficjalnymi ustaleniami rządów Wielkiej Brytanii i Cypru, więc amerykańscy szpiedzy muszą się maskować. Według wewnętrznego regulaminu NSA powinni oni przebierać się za turystów, na przykład podróżników z Europy, tylko w żadnym wypadku nie „typowych Amerykanów”.

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat