Szwecja rajem dla Holendrów

Codziennie średnio 305 Holendrów opuszcza swoją ojczyznę. Najczęściej kierują się na północ – do Szwecji. Co sprawia, że właśnie tam szukają szczęścia?

Opublikowano w dniu 18 lutego 2011 o 14:45

W 2007 r. Ellen Mulderij wraz z całą rodziną wyemigrowała z Fryzji do Szwecji. „W Holandii wszystkim się dokądś spieszy. Ostatnio odwiedziłam rodzinne strony i nie mogłam się nadziwić – czy oni naprawdę nigdy nie przystają, żeby złapać oddech?”.

Ellen Mulderij osiedliła się w Hjulsjö, opuszczonej wiosce liczącej zaledwie 50 mieszkańców. Jej mąż Rudy pracuje w leśnictwie, troje dzieci chodzi do szkoły. Wokół gęste lasy, niczym niezakłócona cisza. Większość miejscowych wyprowadziła się stąd wiele lat temu w poszukiwaniu pracy.

W Szwecji mieszka obecnie 8300 przybyszów z Holandii – wyjąwszy tych, którzy są tam czasowo. Fala migracji przybrała na sile zwłaszcza po 2000 r. Na przeprowadzkę do nowej ojczyzny w Skandynawii co roku decyduje się ok. tysiąca rodaków Ellen Mulderij.

Spokój, przestrzeń i natura

„Liczba Holendrów emigrujących do Szwecji zwiększyła się szczególnie po zamachach 11 września na World Trade Center”, twierdzi Rob Floris, referent w biurze Europejskich Służb Zatrudnienia (EURES), propagujących mobilność pracowników wewnątrz Unii Europejskiej.

Newsletter w języku polskim

„Niemałą rolę odegrała również sprawa Pima Fortuyna. Potem przyszedł Theo Van Gogh, dziś mamy Geerta Wildersa. Za każdym razem, gdy jego nazwisko trafia na nagłówki gazet, zgłaszają się do mnie kolejni Holendrzy pragnący opuścić kraj”.

Zdaniem Florisa wielu jego ziomków wybiera Szwecję ze względu na stabilność polityczną. „Ja radzę im jednak, by zdjęli różowe okulary i wspomnieli chociażby zamach na minister Annę Lindh w 2003 r."

Faktem jest natomiast, że Szwecja ma powierzchnię jedenaście razy większą niż Niderlandy, a obywateli jest raptem 9,2 miliona, z czego 3 miliony mieszkają w obrębie stołecznej aglomeracji.

„Życie w Szwecji nie jest aż tak stresujące. Na ulicach w Sztokholmie nie ma korków, przestępczość jest niższa niż w Holandii, a ludzie odnoszą się do siebie z większym szacunkiem”, przyznaje Floris.

Kolejne argumenty to spokój, przestrzeń i natura. Słowa te przewijają się wielokrotnie w rozmowach z Holendrami osiadłymi w Szwecji. Ponadto – i tu niespodzianka – życie nie jest tu tak drogie, jak by się mogło wydawać.

Silna jak Pipi Langstrumpf

„Duży dom jednorodzinny z hektarową działką można kupić już za 100 tysięcy euro”, opowiada Floris. Miesięczne koszty utrzymania są również niższe, ponieważ ubezpieczenie domu i samochodu oraz benzyna są tańsze. Nie trzeba też płacić ubezpieczenia zdrowotnego – w Szwecji ubezpieczony jest automatycznie każdy, kto płaci podatki.

Nie bez znaczenia jest także, że szwedzka gospodarka jest „silna jak Pipi Langstrumpf”, by zacytować niedawną wypowiedź sekretarza generalnego OECD. Kraj wyszedł z kryzysu bez większego szwanku, a na chętnych czekają setki miejsc pracy w branży informatycznej i służbie zdrowia.

Holendrzy sprowadzają się do Szwecji całymi rodzinami, szybko uczą się języka i mają uczciwe podejście do pracy. Poza tym są bardzo obrotni w interesach. „Mentalność z czasów Holenderskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej mamy przecież w genach”, przekonuje Floris.

Przedsiębiorczością wykazuje się także Ellen Mulderij, która otworzyła w Hjulsjö niewielki sklep z artykułami pierwszej potrzeby oraz kawiarnię z produktami ekologicznymi.

Tym samym tchnęła ona nowe życie w liczącą 50 mieszkańców osadę. Dom, w którym mieszka, wciąż jeszcze przypomina ruinę.

„Nic nie działa, jak trzeba, budynek jest stary i zaniedbany”. Mulderij nie daje jednak za wygraną, choć przyznaje, że „aby tu przeżyć, trzeba się mocno napracować”. Na prowadzenie sklepu i hodowli owiec otrzymuje ona wsparcie finansowe z Unii Europejskiej.

Łyżka dziegciu w beczce miodu

Większość Holendrów osiedla się w prowincjach Värmland i Dalarna, znanych im z wyjazdów wakacyjnych. To rzeczywiście przepiękne tereny, gdzie w krajobrazie dominują porośnięte lasami wzgórza.

„Na wsi trudno jednak o pracę”, przestrzega Floris. „Ludzie przyjeżdżają tu z myślą o otwarciu pensjonatu, ale nie zdają sobie sprawy, że taki interes daje dochody jedynie przez osiem tygodni w roku. Z tego nie da się wyżyć”.

Rob Floris radzi, by przed podjęciem decyzji o przeprowadzce poważnie się zastanowić i rozważyć wszystkie za i przeciw. „Warto wybrać się najpierw do Szwecji – i to nie latem, ale w innej porze.

Zimą robi się tu ciemno już o trzeciej po południu, a każdy dzień zaczyna się od odśnieżania i przekopania się przez metrową warstwę śniegu, jaki napadał przez noc. Jeśli mimo to czar nie pryśnie, możesz być spokojny – Szwecja to kraj dla ciebie”.

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat