Festiwal pieśni i tańca tradycyjnego w Tallinie. Fot. Egon Tintse.

Odświętny patriotyzm

Estończycy uwielbiają razem obchodzić narodowe święta. Na co dzień jednak niechętnie ze sobą rozmawiają i dlatego są jednymi z najmniej szczęśliwych mieszkańców Europy, ubolewa dziennik Postimees.

Opublikowano w dniu 29 lipca 2009 o 14:52
Festiwal pieśni i tańca tradycyjnego w Tallinie. Fot. Egon Tintse.

Estonia plasuje się na szarym końcu listy krajów europejskich. Tak w każdym razie można sądzić na podstawie opracowania Happy Planet Index, przedstawiającego wskaźnik poziomu szczęśliwości życia na świecie. Jaki stąd płynie wniosek?

Autorzy studium tłumaczą ten wynik brakiem społecznej spójności i nader mglistym poczuciem przynależności do wspólnoty. Prawda jest taka, że Estończyk czuje się na ogół dobrze wyłącznie wśród przyjaciół, a dąsa się na resztę świata, marszcząc brwi i robiąc podejrzliwą minę.

Kiedy odwiedza wielkie miasta na świecie, bywa zdziwiony tamtejszymi obyczajami. Ponieważ jest z natury dość bezpośredni, uprzejmość i formy w stosunkach międzyludzkich mogą mu się wydać dziwne i obce. Szybko odkryje, że uprzejmość obowiązuje również na ulicy. Kiedy ktoś w metrze nadepnie komuś na nogę, obaj przepraszają: pierwszy dlatego, że nadepnął, drugi dlatego, że za wolno szedł. Istnieje solidarność między ludźmi, nawet wtedy, gdy są sobie obcy – a to jest coś, czego Estończyk jeszcze nie zna.

Tymczasem nas poczucie obcości prześladuje w życiu codziennym. Na przykład pewnego dnia, stojąc przed klatką schodową domu rodziców, szukałam mozolnie w torbie kluczy. Mężczyzna za mną miętosił nerwowo pęk swoich kluczy. Kiedy wreszcie znalazłam moje, przytrzymałam dryblasowi drzwi, żeby mógł wejść, a on otworzył drzwi mieszkania naprzeciwko tego moich rodziców i ani nie podziękował, ani nie wykonał jakiegokolwiek miłego gestu!

Newsletter w języku polskim

Może nie ma to większego znaczenia. Ale każdy z tych budynków to kawałek naszego społeczeństwa, a każde takie grubiańskie zachowanie może nas dotknąć i zepsuć nam cały dzień. Pamiętam, jak opowiadano nam na uczelni o mądrościach starożytnego Rzymu. Była połowa lat 90., czasy chwały kapitalizmu, wtedy właśnie powiedzenie „homo homini lupus” szczególnie mocno wryło się w pamięć.

Dawno temu starożytni Rzymianie wyrażali pogląd, że „człowiek człowiekowi wilkiem”, teraz my zdajemy się sądzić, że tym, na którego Estończyk ostrzy sobie zęby, jest drugi Estończyk. Ponieważ wzajemna pomoc i zrozumienie na co dzień nie są naturalnymi odruchami człowieka, staramy się przejawiać te szlachetne uczucia przy okazji różnych świąt.

To w tych wyjątkowych, odświętnych sytuacjach lub gdy – jak nam się zdaje – byt narodowy jest zagrożony, jesteśmy skłonni być razem i razem działać. Przykładów wspólnych działań czy zgromadzeń z okazji świąt narodowych nie brakowało ostatnimi czasy (oprócz dorocznego Święta Pieśni na początku lipca, mieliśmy w końcu czerwca odsłonięcie statui Niepodległości, wielkie sprzątanie lasów w całym kraju w 2008 czy warsztaty przysposobienia obywatelskiego).

Świadczą one często o pewnej skłonności do patriotyzmu, choć patriotyzm to jakby wyzuty ze swojej istoty. Do kogo adresowane są te liczne narodowe święta? Nowe pokolenie młodzieży, urodzone przed dwudziestu laty, dorosło mimo codziennych trudności i niepewnej przyszłości. Nie za bardzo już pamięta wzniosłe patriotyczne mowy, wielki ludzki łańcuch w republikach bałtyckich (w sierpniu 1989 roku), ale swój pierwszy telefon komórkowy czy podróże zagraniczne pamięta dobrze.

Ja sama, urodzona w końcu lat 70., nie przypominam sobie, żeby poczucie estońskiej tożsamości, idea niepodległości i estońska flaga były kiedykolwiek bardziej czczone niż dzisiaj. Jakby zdolność Estończyków do wzajemnego komunikowania się zależała od narodowej flagi – kiedy flaga jest wciągnięta na maszt, dostrzegamy się nawzajem, w innych sytuacjach dla siebie nie istniejemy. Jakbyśmy doświadczali jakiejś emocjonalnej pustki.

Zamiast wzniosłych uczuć pojawia się strach, jakbyśmy żyli w Ameryce Południowej, gdzie szefowie państw często gadają od rzeczy, a lud wymachuje w uniesieniu sztandarem, wyciągając jednocześnie dywan spod nóg sąsiada.

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat