Minęło dziesięć dni od posiedzenia Rady Europejskiej w Brukseli i przyjęcia nowego planu ratunkowego dla Grecji oraz wstępnej koncepcji „europejskiego MFW”. Dzieje się tak, jak się dzieje, ponieważ, o czym przypomina Público, „Europa działa w tempie proporcjonalnym do jej rozmiarów, czyli bardzo wolno. To, co zostało postanowione w lipcu, wejdzie w życie najwcześniej w październiku (niektóre parlamenty muszą zatwierdzić decyzje podjęte w Brukseli)”. A „rynki nie czekają”, dodaje dziennik. „Oprocentowanie włoskiego i hiszpańskiego długu publicznego osiąga dziś poziom, który skłonił wcześniej Irlandię, Grecję i Portugalię do wystąpienia o zewnętrzną pomoc finansową”.
Ale jeśli „spekulacja szaleje”, pisze Le Soir, to dlatego, że „stwarza jej się taką możliwość”, zapominając o odpowiednim zasileniu budżetu i stawiając na nieosiągalną równowagę między oszczędnościami a ożywieniem gospodarczym. Efekt jest taki, że „Europa wciąż straszliwie cierpi na brak wiarygodności”.
„Ten kryzys zaufania ma swoje źródło w rażącym braku solidarności między krajami”, pisze dalej *Le Soir*, zauważając, że „politycznie bardziej się opłaca po powrocie ze szczytu europejskiego oświadczyć wyborcom, że udało się obronić ich krótkoterminowe interesy. Rozwiązanie kryzysu, który długo jeszcze potrwa i będzie ciężki, polegać ma na wprowadzeniu solidnych mechanizmów solidarności, takich jak powołanie europejskiej agencji zadłużenia, która emitować będzie obligacje służące do równoprawnego finansowania krajów strefy euro. Oznacza to rezygnację z suwerenności i potrzebę zawarcia nowego traktatu. To długi, bolesny, ale niezbędny proces”.
„Europa musi zacząć działać, dopóki nie jest jeszcze za późno na powstrzymanie rosnącej nieufności”, wtórują belgijskiemu dziennikowi francuskie Les Echos, których zdaniem José Manuel Barroso „nie jest ani trochę wiarygodny”. Chyba właśnie dlatego wypowiedź przewodniczącego Komisji Europejskiej, który uznał 3 sierpnia traktowanie Hiszpanii i Włoch przez rynki za „w sposób oczywisty nieuzasadnione”, „najwyraźniej na nic się nie zdały”, zauważa La Vanguardia w artykule zatytułowanym „Rezygnacja”, oddającym stan ducha Hiszpanów. Ekonomista Manuel Pérez szacuje na łamach katalońskiego dziennika na 2 500 000 000 000 euro kwotę niezbędną do utworzenia „europejskiego MFW”, który „potrafiłby wzbudzić szacunek rynków”. Dopóki politycy „nie znajdą rozwiązania, które potrafiłoby pogodzić wymagania wierzycieli i niewypłacalność dłużników”, EBC „może chwilowo zyskać na czasie, jeśli dziś [4 sierpnia] zapowie masowe zakupy papierów dłużnych” krajów przeżywających trudności, pisze Pérez.
To hipoteza, w którą zdaje się wierzyć De Standaard. Zdaniem gazety, o ile Europejski Bank Centralny nie powinien ogłaszać podwyżki stóp procentowych, o tyle powinien on pokazać, że jest gotów kupić obligacje. To trudne, ale bardzo ważne zadanie czeka również jej szefa, Jean-Claude Tricheta, ponieważ „źle odebrany komunikat mógłby ponownie wywołać niepokój rynków i zwiększyć koszt następnych etapów planów ratunkowych”.