W pełni dojrzałe supermocarstwo

Le Figaro rozpoczyna publikację letniej serii artykułów pod zbiorczym tytułem „Świat za lat dwadzieścia”. Pierwszy z nich dotyczy Europy. Mamy 2031 r., w którym wodowany jest okręt flagowy europejskiej marynarki wojennej symbolizujący też długo oczekiwany moment ustanowienia wspólnych sił zbrojnych. Ostatni akt „Wielkiego Przebudzenia”, które dokonało się 15 lat wcześniej, domyka proces odnajdywania przez Unię właściwego jej miejsca na arenie międzynarodowej.

Opublikowano w dniu 22 sierpnia 2011 o 15:43

Pod zazdrosnym spojrzeniem francuskich, brytyjskich i polskich admirałów wodowanie FGS „Konrad Adenauer” nie było zawodem. Dokładnie o dziesiątej rano 55 000 ton precyzyjnie wyprofilowanych, wysoce odpornych stopów metali zsunęło się z pochylni wśród plusku wód portu w Wilhelmshaven. W paskudnej mżawce koncert syren zaanonsował inny chrzest – narodziny marynarki wojennej Unii Europejskiej, i to wszystko w piętnaście lat po „Wielkim Przebudzeniu".

„Kto by pomyślał, że proces, w wyniku którego Europa zadba o swoje bezpieczeństwo, będzie tak szybki i tak dalekosiężny? Bez wątpienia kolejne pokolenie musiało zrazu znaleźć się na dnie, by móc wreszcie wynurzyć głowę na powierzchnię. No i wtedy, o czym wszyscy wiemy, łatwo już było odzyskać siły”. Dopiero co wybrany przywódca Europy Martin Grand nie ukrywał swojego zadowolenia. Jego ekipa scalona dzięki wyborom połączyła się wokół Morza Północnego. Nawet jego włoska rywalka, wysłana do Strasburga szefowa opozycji, dobrze na tym wyszła zgarniając – to też coś – nagrodę pocieszenia – urząd prezydenta.

Superszybki „Konrad Adenauer” zostanie w 2034 r. wyposażony w urządzenia atakujące, aparaturę naprowadzającą i całą gamę samolotów bezzałogowych. Okręt flagowy grupy bojowej UE oznacza również powrót na scenę niemieckich sił zbrojnych po ich długiej tam nieobecności. Misja pozostaje niepewna. Ale wobec rozpadu NATO, nieuleczalnego braku stabilności w krajach muzułmańskich i wzrostu zagrożenia na granicy rosyjsko-chińskiej, Republika Federalna nie miała wyboru. Przy braku własnej strategii zdecydowała się przyłączyć do osi obrony.

Trójstronne małżeństwo rozpoczyna swój miodowy miesiąc

W wielkim porcie Jade trzeba było wysłuchać wygłaszanych przed Martinem Grandem mów kanclerza, premiera rządu Jej Królewskiej Mości i szefa Pałacu Elizejskiego na temat „razem wreszcie dzielonego losu” i „wspólnoty suwerennych państw”. Pół wieku wzajemnej zawiści wreszcie zostanie zapomniane. Berlin, Londyn i Paryż odnajdują się jako równorzędni partnerzy w związku, który z każdym dniem coraz bardziej przypomina federację. Trójstronne małżeństwo rozpoczyna swój miodowy miesiąc, w momencie gdy Rosja pcha się do drzwi.

Newsletter w języku polskim

Na 75 rocznicę traktatu rzymskiego Unia Europejska porządkuje swój ogródek. Puszcza w niepamięć kłótnie na temat rolnictwa, spory w kwestii tożsamości, niekończącą się debatę dotyczącą zmiany traktatów. Stary Kontynent, doświadczony zamętem wokół euro, przestał wpatrywać się we własny pępek. Sięga wyżej i spogląda ku nowym horyzontom. Mniej instytucji, więcej władzy. Wspólne ministerstwo skarbu dla waluty konkurującej z dolarem i yuanem. Wiarygodne priorytety polityki zagranicznej i uwieńczająca to wszystko jedna armia chroniąca Unię wobec wyzwań czasu.

To co wydawało się najbardziej nieprawdopodobne – stanowisko europejskiego prezydenta – okazało się czymś prawie naturalnym. Wystarczyło połączyć dwie kierownicze funkcje brukselskich instytucji, Komisji i Rady. Zresztą stare traktaty tego nie zabraniały. Angela Merkel, wybrana jednomyślnie przez dwadzieścia osiem krajów członkowskich w 2013 r., odniosła kolejny sukces w wyborach kontynentalnych trzy lata później. Euro zostało uratowane, idea europejska stała się ciałem. Po dokonaniu porządków przyszedł czas na „Wielkie Przebudzenie".

Drugim przejściem było załamanie brytyjskiego funta, podważonego przez deficyt i zepchniętego do roli waluty zabytkowej. Londyn w końcu dotrzymał obietnicy sprzed pięćdziesięciu lat. Od czasu konwersji pieniądza Wielkiej Brytanii jedynie frank szwajcarski i, nie do obalenia, czeska korona wciąż trwają gdzieś tam w półmroku. Małżeństwo marynarki brytyjskiej i francuskiej było już tylko ostatecznym dopełnieniem formalności. Nelson nadaremno przewracał się grobie.

Niemcy wracają do szeregu

Gdy popatrzy się wstecz, można stwierdzić, że najbardziej delikatnym zadaniem było ponowne wprowadzenie Niemiec do wspólnej gry. Aby raz na zawsze ustanowić równowagę europejskich mocarstw – jak to powiedział pochodzący z Nadrenii Adenauer. Kryzys euro po zderzeniu się z wszystkimi zaletami prezentowanymi przez niemiecką gospodarkę na początku drugiego dziesięciolecia XXI wieku pozostawił blizny. Włochy, Hiszpania, była Belgia, Irlandia, Portugalia i Grecja wciąż jeszcze wspominają „przeczyszczenie”, które wymógł Berlin z pomocą Paryża i Europejskiego Funduszu Walutowego. Euro szarpane przez, z jednej strony ortodoksów z Północy i, z drugiej strony, bankrutów z Południa przez kilka miesięcy wydawało się nawet stracone.

Szybko rozwiał się mylący obraz Europy, że o jej losie decydowała Kancelaria Republiki Federalnej. Niemcy mocarstwem? Choć pierwsze wyszły z kryzysu dzięki swojemu eksportowi, bardziej niż inne kraje dotknięte zostały nowym podziałem świata i otwartą wojną gospodarczą ze „sinosferą”.

Kraj ten coraz szybciej się starzał. Mało dzieci, coraz więcej emerytów, anemiczny popyt, to był zasadniczy trend i na koniec okazało się, że demografowie mieli rację. Obserwujemy japońskie przekleństwo. W perspektywie 2040 r. kraj ten będzie miał mniej więcej tyle samo ludności co Francja lub Wielka Brytania. Traci sens przypuszczenie sprzed dwóch pokoleń, z czasów zburzenia muru i zjednoczenia, że Niemcy staną się dominującym krajem Europy. Powrót do szeregu widać także w polityce zagranicznej. Od czasu rewolucji libijskiej, poprzez zjednoczenie Korei, do pakistańskiego kryzysu, Berlin ciągle uważał, że w jego interesie jest nieangażowanie się po jakiejkolwiek stronie. W ostatecznym rachunku Niemcy nikomu nie weszły w drogę. Ale niczego też nie zyskały. Utraciły szansę wejścia do Rady Bezpieczeństwa ONZ.

Poszerzanie się sinosfery

Dla całej UE katalizatorem okazało się wyprzedzenie przez Chiny zarówno Stanów Zjednoczonych, jak i Europy. Świat biznesu przygotował się do przesunięcia równowagi w kierunku Państwa Środka. Ale rządy i ich strategie nie ogarnęły wszystkich implikacji. Amerykańskie supermocarstwo było w sumie życzliwe i znajome. Nowa dominująca potęga była inna, obca w swoich zamiarach, w swojej kulturze i w swoich ideałach.

Europejczycy w dalszym ciągu uczą się raczej angielskiego aniżeli mandaryńskiego. Zatykają uszy na cantopop [skrót od kańtoński pop] i boczą się na plakaty Studia Czerwonej Latarni. W dziedzinie multimedialnej fikcji wciąż preferują Hollywood… „Sinosfera” pochłonęła Południową Azję i Daleki Wschód, w tym Japonię i Tajwan. Rozszerza swoje wpływy w Afryce i w Ameryce Łacińskiej. Europa i Ameryka Północna poszukują własnego modelu rozwoju. Nie chcą utracić swojej duszy. Każdy z tych kontynentów po drugiej stronie Atlantyku odnajduje krzepiącą bliskość. Ale dynamika postępu i bogactwa wyraźnie zmieniła tory. Klocki domina się posypały uderzone przez tryliony yuanów.

Zniknięcie amerykańskich, a następnie europejskich producentów samochodów, powstanie firm wytwarzających towary luksusowe made in China, przejęcie Shella, Apple, a nawet Club Med przez pekińskich rekinów było dla Europy sygnałem alarmowym. Tak jak dzierżawa farm i żarłoczne kontrakty zawierane przez superpotęgę z autokratami z Południa. Znajdująca się pod naciskiem Rosja wolała spieniężyć swoją ropę i gaz w zamian za przyspieszoną akcesję do europejskiej wspólnoty.

Europa dokonuje postępów tylko w sytuacjach kryzysowych. Neoprotekcjoniści, którzy od dziesięciu lat przeważają na scenie politycznej, stawiają na świat dwubiegunowy. Twierdzą, że to jest najsłuszniejsza recepta chroniąca przed upadkiem. Martin Grand, człowiek „deglobalizacji” w tym podejściu znalazł swoją odskocznię. Z jednej strony euroamerykański rynek 3 miliardów konsumentów, obejmujący też Brazylię, Indie i Turcję. Z drugiej reszta świata. Miedzy nimi pokój i podwójnie zamknięte bariery handlowe w oczekiwaniu, że w końcu Chiny pohamują swój apetyt.

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat