Przyszła zima zła

Opublikowano w dniu 3 grudnia 2010 o 17:20

Większą część kontynentu skuł lód i zasypał śnieg. Nagłówki europejskich gazet ostrzegają przed korkami, paraliżem komunikacyjnym i radzą nie wychodzić z domu. Czy mają rację?

Sytuacja powtarza się od lat. Synoptycy zapowiadają śnieżyce, odpowiednie służby przekonują, że są gotowe na największą zamieć, a potem, gdy już zacznie padać śnieg, stoimy w gigantycznych korkach, spóźniamy się w setki różnych miejsc i klniemy w żywy kamień.

Nad tym niezwykłym fenomenem głowią się najtęższe głowy. Konia z rzędem temu, kto wymyślił zabawne wytłumaczenie, że pługi nie mają po co wyjeżdżać na drogi zasypanych miast, dopóki opady śniegu nie ustaną, a zakorkowane ulice nie odblokują się samoistnie.

A może, gdyby pługo-piaskarki nie czekały na to, aż nas zupełnie zasypie i wyjechały wcześniej, to nie tworzyłyby się takie gigantyczne zatory? Nie ma jednak co narzekać na nasze służby, wystarczy przyjrzeć się, jak sobie inni radzą, a ponieważ nie idzie im to za dobrze, tym cieplej robi się na sercu.

Newsletter w języku polskim

Jak pisze z Czechreporter dziennika The Wall Street Journal Sean Carney, mimo że od transformacji minęło już 21 lat, nasi południowi sąsiedzi wciąż nie radzą sobie z usuwaniem śniegu z ulic. Głównym problemem może być niewystarczająca liczba pługów.

Otóż, jak wynika z obliczeń wspomnianego dziennikarza, w Pradze (1,2 mln) jest ich zaledwie 60. W Warszawie mamy ich wprawdzie trzysta, ale specjalnej różnicy w skuteczności odśnieżania nie widać.

Carney nie może się też nadziwić, że do tej pory nie wprowadzono w Polsce i Czechach obowiązku zmiany opon na zimowe i stosowania ich dajmy na to od grudnia do marca. Przepisy takie obowiązują między innymi w Austrii i na znacznym obszarze Niemiec.

Od kilku dni zima nie schodzi także z czołówek brytyjskiej prasy. Również na Wyspach mrozy i śnieżyce zaskoczyły drogowców. Zresztą nie tylko ich. Setki samochodów utknęły na zasypanych drogach, tysiące osób nie dojechało do pracy, narażając osłabione kryzysem firmy na dodatkowe straty.

A wszystko przez brak soli, którą rzekomo zakupiły służby oczyszczania, ale która nigdy nie dotarła tam, gdzie była potrzebna. Odpowiadając niejako na gniewne pytanie z nagłówka Daily Telegraph „Dlaczego popadliśmy w chaos?”, brytyjski minister transportu zapowiedział już specjalne śledztwo w tej sprawie (czy w Polsce komukolwiek przyszedłby taki pomysł do głowy?)

Brytyjczycy nie byliby jednak sobą, gdyby tragedii nie próbowali obłaskawić żartem oraz ironią. W wielu gazetach pojawiły się artykuły wysławiające zimę pod niebiosa i wymieniające wszystkie jej zalety. Nie obyło się też bez sięgnięcia do historycznych kronik opisujących Wielki Mróz z 1709 r., kiedy to na Wyspach zamarzły wszystkie rzeki i „wąskie morza”, a na środku Tamizy rozłożyli się handlarze sprzedający grzane wino i brandy.

W swojej słynnej powieści „Orlando” Virginia Woolf pisała, że mróz był wówczas tak siarczysty „iż ptaki zamarzały w locie, po czym spadały na ziemię niczym kamienie”. Ta sama pisarka potrafiła jednak o zimie pisać bardzo ciepło.

„Głosy nigdy nie są tak piękne jak w zimowy wieczór, kiedy zmierzch okrywa ciało, a dźwięki, w których pobrzmiewają intymne nuty tak rzadko słyszane za dnia, zdają się wydobywać z nicości”.

Odrzućmy przeto narzekania malkontentów i cieszmy się zimą, nawet jeśli od czasu czasu da się nam nieźle we znaki.

Kategorie
Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!