Król Jerzy Buzek

Opublikowano w dniu 28 stycznia 2011 o 13:48

Oj, dostało się przewodniczącemu Parlamentu Europejskiego za wywiad dla portalu Euroactiv, w którym bronił unijnego budżetu przed zakusami zwolenników cięć.

Jerzy Buzek nakreślił w nim plany na rok, jaki pozostał mu do końca kadencji. Tak więc, przede wszystkim trzeba przezwyciężyć kryzys w Unii oraz zapobiec wzrostowi bezrobocia i ubożeniu obywateli.

Należy też doprowadzić do powstania unii monetarnej z prawdziwego zdarzenia. A wszystko to ma się odbywać w duchu „solidarności” i „odpowiedzialności”, przy czym odpowiedzialnie muszą się zachowywać nie tylko kraje, ale także pojedynczy obywatele.

Jak jednak pogodzić konieczność zaciskania pasa, restrukturyzacji budżetów i redukcji deficytów z dynamicznym rozwojem i skracaniem dystansu do reszty świata, zwłaszcza rozpędzonych azjatyckich tygrysów, wychodzących z dołka Stanów Zjednoczonych i rosnących w siłę krajów wschodzących?

Newsletter w języku polskim

Przewodniczący europarlamentu przekonuje, że oszczędzać trzeba na polityce rolnej, a zwiększać nakłady na badania i wzrost konkurencyjności, bo tylko tak można stworzyć nowe miejsca pracy. „Konkurencyjność oznacza dla nas technologie, innowacje, nowe pomysły”, przekonuje Jerzy Buzek i dodaje, że głównym instrumentem pobudzania konkurencyjności są fundusze strukturalne. Dlatego nie może być o mowy o „zamrożeniu” bądź zmniejszeniu unijnego budżetu, czego domagają się niektóre kraje (Niemcy, Wielka Brytania, Holandia).

Dla korespondenta konserwatywnego brytyjskiego dziennika Daily Telegraph w Brukseli Bruno Waterfielda to czysta herezja. Pisze on na swoim blogu, że pobudzanie konkurencyjności za pomocą zwiększania wydatków, między innymi na fundusze strukturalne, jest „absurdem” i „fantazją”. Dlaczego?

Ano dlatego, że gros pieniędzy z funduszy strukturalnych przeznaczanych jest na ulubione projekty „regionalnych polityków lub ich koleżków”. Trudno się z tym nie zgodzić, gdy się wie, jak wykorzystywano europejskie fundusze w Bułgarii czy Rumunii, a i w Polsce z pewnością znalazłoby się kilka przykładów podobnych nadużyć.

Waterfield nie zostawia też suchej nitki na Buzku za to, że sprzeciwia się likwidacji europejskiego cyrku jak nazywane są wyjazdowe sesje europarlamentu w Strasburgu, które kosztują ponad 200 mln euro rocznie.

Dla Buzka, Strasburg to „miejsce symboliczne” („równie dobrze moglibyśmy zapytać, czy niektóre kraje członkowskie potrzebują monarchii”, dodaje przewodniczący PE), dla Waterfielda takie tłumaczenie to „irracjonalny mistycyzm”.

„Unia nie ma może monarchów i własnej mistyki (no może poza gadaniem o pokoju przez ostatnie 60 lat), ale ma za to sporo niedemokratycznych instytucji i funkcjonariuszy zarabiających krocie i zajmujących publiczne stanowiska nie dlatego, że zostali wybrani czy mają po temu kwalifikacje”, pisze Waterfield. I dodaje, że Wspólnocie najbardziej potrzeba dziś „szczypty republikanizmu”. „Gdyby Unia była Rzeczpospolitą, Buzek nie musiałby się uciekać do irracjonalnego mistycyzmu, żeby uzasadnić istnienie jej instytucji”.

Kategorie
Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!