Śledzenie w sieci wszystkiego, co się dzieje wokół, pochłania nie tylko czas, ale i pozbawia nas dystansu koniecznego do sformułowania właściwych ocen.
Najlepiej widać to na przykładzie trwającej w Egipcie rewolucji. Ile piór, tyle komentarzy, a każdy z nich wydaje się sensownym opisem sytuacji. Ale nie dłużej niż ta krótka chwila, w której powstaje.
Z często sprzecznych wypowiedzi najróżniejszych ekspertów trudno wyłuskać ogólniejszy sens tego, czego jesteśmy świadkami. A przecież świeże informacje płyną nieustannie szerokim strumieniem, agencje wypluwają kolejne depesze, a korespondenci dwoją się i troją, by zaspokoić potrzeby najróżniejszych mediów. Sęk w tym, że nic z tego nie wynika.
Dalszy rozwój sytuacji w Egipcie był i wciąż pozostaje dla nas wielką niewiadomą. Może warto więc skorzystać z rady Arianny Huffington, pionierki nowych mediów i założycielki jednego z najpopularniejszych portali informacyjnych w USA (Huffington Post), która na łamach magazynu Prospect, przedstawia swoją wizję idealnego świata bez „zasłon dymnych, podkręcania faktów i kłamstw”.
Czego nam zatem potrzeba? Większej przejrzystości i wiedzy rozumianej przez Plotyna jako połączenie „opinii, nauki oraz iluminacji”. Instrumentarium tej pierwszej są nasze zmysły, drugiej dialektyka, a trzeciej intuicja. I to intuicji najbardziej dziś brakuje.
Aby dopuścić ją do głosu należy, zdaniem Huffington, odłączyć się na czas jakiś od Internetu oraz innych elektronicznych urządzeń i zajrzeć w głąb siebie, w spokoju przetrawić informacje, odbyć wewnętrzną dyskusję, a dopiero potem pokusić się o wnioski.
Może wtedy uda się dostrzec coś, co nie będzie kolejnym wąskim wycinkiem rzeczywistości, lecz tym fragmentem obrazu, który pozwala wyrokować o całości. „Więcej prawdy, przejrzystości i mądrości”, tak brzmi dewiza amerykańskiej królowej informacji. Czy w naszym zwariowanym, wiecznie gdzieś pędzącym świecie, starczy nam czasu, by ją sobie przyswoić?