Euro i podwójna mowa

Opublikowano w dniu 3 sierpnia 2012 o 14:33

„Jeśli zrozumieli państwo, co powiedziałem, to znaczy, że źle się wyraziłem”. Dowcip Alana Greenspana, byłego prezesa Amerykańskiej Rezerwy Federalnej, był zabawny w czasach boomu na rynkach finansowych. Ale dziś, w czasach kryzysu zadłużeniowego, dobrze by było usłyszeć z ust wysokich urzędników strefy euro klarowniejsze słowa.

Prezes Europejskiego Banku Centralnego 26 lipca zapewniał, że „EBC jest gotów uczynić wszystko, co niezbędne, by uratować euro”. 2 sierpnia, po posiedzeniu rady tej instytucji, Mario Draghi dał do zrozumienia, że może ona podjąć interwencję na rynkach, by wykupić hiszpański lub włoski dług, ale nie od razu i nie bezpośrednio.

Jeszcze przed końcem konferencji prasowej kursy na europejskich giełdach spadły, a oprocentowanie hiszpańskich i włoskich obligacji osiągnęło ponownie rekordowe poziomy. W ubiegłym tygodniu stało się odwrotnie. 3 sierpnia na giełdach znowu odnotowano zwyżki.

Ekonomiści i przywódcy polityczni mają zwyczaj mówić, że kryzysu nie da się rozwiązać szybko i że trzeba działać i wypowiadać się ostrożnie. Jeden fałszywy krok może kosztować któreś z państw miliardy euro, jeśli rynki źle na to zareagują. Wygląda jednak na to, że wspomniane rynki nie do końca już rozumieją decyzje szefów europejskiej gospodarki.

Newsletter w języku polskim

Nieracjonalne zachowania rynków są zjawiskiem dobrze znanym, często się je zresztą tłumaczy w sposób racjonalny krótkofalowymi interesami inwestorów. Mario Draghi zaapelował – choć nie wprost – do Hiszpanii i Włoch, żeby wystąpiły o pomoc do Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej (EFSF), jeśli chcą liczyć na pomoc EBC, tyle że Madryt i Rzym odrzucają takie rozwiązanie. Tymczasem szefowie rządów obu krajów powitali z zadowoleniem słowa Draghiego.

I bądź tu człowieku mądry. Chyba że przyjmiemy, że chodzi tu o długą partię szachów rozgrywaną przez Draghiego, przywódców europejskich i wszechmocnego gracza, jakim jest Bundesbank, niemiecki bank centralny. Partię niezrozumiałą dla zwykłych Europejczyków.

Stawka jest niebyle jaka, ponieważ chodzi o określenie polityki gospodarczej i walutowej strefy euro na przyszłe lata. Nic więc dziwnego, że toczy się na ten temat debata na szczeblu europejskim między przywódcami gospodarczymi i politycznymi. Wygląda zresztą na to, że podążający po wąskiej ścieżce Mario Draghi jest coraz bliższy swego celu, jakim jest udzielenie pomocy krajom przeżywającym trudności po to, by zapewnić przyszłość euro, a jednocześnie uspokojenie rynków i ograniczenie wpływów Bundesbanku.

Podczas dni poprzedzających posiedzenie EBC dziennikarze i blogerzy próbowali na różne sposoby interpretować skąpe informacje napływające z rozmaitych instytucji w Europie. Co kto mówi? Co to znaczy? Dlaczego mówi to właśnie teraz? Kto kim manipuluje? Chyba tylko garść specjalistów jest w stanie dokonać egzegezy toczącej się debaty. W czasach zimnej wojny speców od rozszyfrowywania tego, co się dzieje w Moskwie, nazywano „kremlinologami”. Porównanie nie należy do pocieszających.

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat