Ta liczba spadła 27 sierpnia – 2 987 100 Francuzów nie miało pracy pod koniec lipca, co jest rekordem nienotowanym od stycznia 1999 r. Od początku miesiąca bieżącego liczba poszukujących zatrudnienia wzrosła o 41 tysięcy. „Tak krótko po zmianie [rządzących] odpowiedzialność za to nie mogłaby spadać wyłącznie na nową władzę. [...] Ale domniemanie niewinności, jakim wciąż jeszcze [się ona] cieszy […], w niczym nie umniejsza palącego obowiązku podjęcia działań”, przestrzega gazetaLes Echos w swoim komentarzu redakcyjnym.
Dziennik zresztą krytykujeśrodki przyjęte lub zapowiedziane ostatnio przez rząd dotyczące rynku pracy:
Opodatkowanie nadgodzin jest kontrproduktywne i nie zapewnia bynajmniej powrotu do pracy osobom bezrobotnym. W naturze tego środka jest niszczenie aktywności, a więc miejsc pracy. Bo, zupełnie wbrew uporczywej teorii podziału pracy, nadgodziny brane przez jednych tworzą właśnie zatrudnienie dla innych. Kolejna decyzja jest równie kosztowna, co i bezowocna – mowa o reaktywowaniu 150 tysięcy subsydiowanych miejsc pracy, które [okazują] się najczęściej umowami bez przyszłości.
Newsletter w języku polskim
Dziennik Les Echos wzywa szefa państwa do podjęcia reform strukturalnych mających uelastycznić rynek pracy, przypominając, że przy okazji nie można liczyć na wzrost gospodarczy. Prognozę tę osobiście potwierdził w poniedziałek w wywiadzie telewizyjnym premier Jean-Marc Ayrault, o czym donosi Le Monde:
Rząd będzie musiał ‘być może trochę obniżyć’ prognozę wzrostu w 2013 r. z obecnie zakładanego poziomu 1,2 proc. [w stosunku do 2012 r.], uważanego przez ekonomistów za zbyt optymistyczny. [...] Międzynarodowy Fundusz Walutowy oblicza już wskaźnik wzrostu francuskiej gospodarki w 2013 r. na zaledwie 0,8 proc., a średnia z prognoz ekonomistów wynosi tylko 0,5 proc.