Kluczowe stanowiska w Unii

„Czy to drużyna marzeń?”

Opublikowano w dniu 2 września 2014 o 14:00

„Po trio Barroso-Van Rompuy-Ashton, czas na trio Juncker-Tusk-Mogherini”, pisze korespondent Libération Jean Quatremer na swoim blogu dzień po wyborze pięćdziesięciosiedmioletniego premiera Polski Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej i czterdziestojednoletniej włoskiej minister spraw zagranicznych Federiki Mogherini na stanowisko Wysokiego Przedstawiciela Unii ds. Polityki Zagranicznej i Polityki Obronności.
Jak pisze Quatremer –

nie wiemy jeszcze, czy jest to „drużyna marzeń”, ale nie ulega wątpliwości, że ta nowa ekipa będzie musiała bardzo się wysilić, aby pracować gorzej niż ustępujący przywódcy. [...] Wybór Tuska i Mogherini nie był oczywisty w sytuacji obecnego euromarazmu: oboje są bowiem zwolennikami silnej Unii, m. in. w obszarze obronności. [...] Wybór Tuska jest zastanawiający: nie jest obywatelem jednego z krajów należących do strefy euro, a jednak będzie przewodniczył posiedzeniom Eurogrupy, co jest niemałym kuriozum.

Ponadto ten wielbiciel Reagana i Thatcher nie jest zbyt postępowy w kwestiach światopoglądowych, co – przynajmniej z symbolicznego punktu widzenia – jest dość niepokojące: sprzeciwia się aborcji, małżeństwom homoseksualnym i eutanazji. Wreszcie źle mówi po angielsku i nie zna w ogóle francuskiego, dwóch roboczych języków Unii, za to biegle posługuje się niemieckim i rosyjskim. Braku znajomości języków obcych nie można zarzucić Mogherini, której mankamentem jest stosunkowo niewielkie doświadczenie w polityce międzynarodowej (ale od czegoś trzeba zacząć karierę...).

Nominacje Tuska i Mogherini „były niewątpliwie inspirowane przez Berlin”, tłumaczy Quatremer –

Newsletter w języku polskim

kanclerz Niemiec Angela Merkel opowiadała się za kandydaturą Polaka, który jest sojusznikiem Niemiec na Wschodzie. [...] Popierała również Mogherini, kandydatkę włoskiego premiera Matteo Renziego, ponieważ wynegocjowała, że Niemka zastąpi Francuza Pierre’a Vimota na czele Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych [... ] Nasuwa się zatem oczywisty wniosek z nowego rozdania: Niemcy zdominowały Unię, są jej głową i jej barkami, co zresztą widać również po tym, jak narzucają strefie euro swoją wizję polityki gospodarczej i budżetowej od 2010 r. [...] Co więcej, szefem gabinetu Jean-Claude’a Junckera jest Niemiec, a Parlamentowi Europejskiemu, Europejskiemu Mechanizmowi Stabilizacyjnemu i Europejskiemu Bankowi Inwestycyjnemu również przewodniczą Niemcy.

Dzięki osłabieniu Francji, którą reprezentują m. in. 24 europosłowie Frontu Narodowego (na 74 z tego kraju), Strasburg stał się de facto trzecią izbą niemieckiego parlamentu...
A zatem, konkluduje dziennikarz, można niemalże powiedzieć, że –

Unią kieruje Berlin. To tam się decyduje, kto będzie zajmował kluczowe stanowiska w UE, to tam się ustala, w jakim tempie będzie postępowała integracja, to tam padają decyzje w sprawie kierunków polityki wspólnotowej. [...] Czy państwa europejskie długo mogą jeszcze znosić niemiecki dyktat dyscypliny budżetowej? Jest to pytanie retoryczne.

Wybór Mogherini „jest sukcesem Włoch i nobilitacją dla Matteo Renziego, który kieruje teraz pracami włoskiej prezydencji UE, a ta potrzebuje uznania”, zauważa z kolei autor komentarza redakcyjnego w La Stampie Cesare Martinetti. Jak pisze, włoska minister będzie musiała zmierzyć się z „wszechobecnym sceptycyzmem” w Europie. „Wątpliwości [wobec jej wyboru] w ostatnich dniach wyraziły m. in. Financial Times i Le Monde. Dziennikarze tych gazet są zawiedzeni tym, że wybrano „mało znaną osobę mającą ograniczone doświadczenie na arenie międzynarodowej”.

Martinetti podkreśla, że –

Włoszka będzie musiała wykazać się cechami, których jej dotychczas brakowało jako minister spraw zagranicznych: wiarygodnością, charyzmą, rozpoznawalnością, uznaniem i to od państw bałtyckich po Portugalię, od Finlandii po Cypr. Do tego potrzeba polityki zagranicznej reprezentującej Europę i jej interesy na całym świecie. Takiej polityki nie udało się wypracować ustępującej Wysokiej Przedstawiciel, Brytyjce lady Catherine Ashton, ani jej poprzednikowi Hiszpanowi Javierowi Solanie.

Wybór Tuska i Mogherini „wynika z potrzeby równowagi między strefami politycznymi i geograficznymi, zgodnie z brukselską tradycją. Jest to rzecz naturalna”, ciągnie dalej Martinetti, który uważa, że –

prawdziwym wyzwaniem jest stwierdzenie, czym chce być Unia Europejska: zlepkiem państw, które się uzupełniają, czy jednolitym i solidarnym podmiotem ? Pod tym względem, niestety, nie widać postępu i nadal dominuje międzyrządowe podejście do polityki europejskiej, w którym inicjatywy wychodzą od rządów, a brukselscy politycy są tylko tłem. Unia stała się biurokratyczno-rachunkowym tworem.

Aby Europa wreszcie zaczęła się liczyć na arenie międzynarodowej, trzeba było „dokonać śmiałego wyboru”. Czy Mogherini będzie właścicielką „numeru telefonu”, którego Henry Kissinger nie mógł znaleźć, gdy chciał rozmawiać z przedstawicielem dość abstrakcyjnego pojęcia, jakim jest Europa?

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat