„Europejska elita polityczna – Angela Merkel, Jean-Claude Juncker, Mario Draghi, Jeroen Dijsselbloem oraz ich otoczenie – niszczą Europę. Ich polityka doprowadziła do gospodarczej zapaści, potem obrała autorytarny kurs, by wreszcie przyspieszyć powrót nacjonalizmu”. W takim klimacie ogłoszono 9 lutego w Berlinie początek inicjatywy DiEM 25, Demokracja w Europie 2025.
Ruch ten jest dla Janisa Warufakisa, byłego ministra finansów Grecji oraz „jego kilkudziesięciu prominentnych popleczników, narzędziem walki z rozpadem Unii Europejskiej”, piszeHarald Schumann w niemieckim dzienniku Der Tagesspiegel.
Ruch zakłada „mobilizację obywateli wokół idei radykalnej demokratyzacji instytucji europejskich oraz zwrócenia Europie demos, czyli ludu”, podkreśla Schumann. Ma też na celu powstrzymanie powrotu państw do „narodowego kokona”, który nie „oferuje żadnych rozwiązań, lecz tylko wynosi do władzy populistów i faszystów”.
W manifeście ruchu Warufakis „pokłada nadzieję w głębokiej demokratyzacji organów decyzyjnych Unii dzięki otwarciu jej instytucji na obywateli oraz, docelowo, wyłonieniu zgromadzenia ustawodawczego na drodze powszechnych wyborów”, informuje Der Tagesspiegel. Dziennik zauważa jednak, że pomysły te wciąż podlegają dyskusji, a „główne kwestie nie zostały jeszcze poruszone”. Niemal cała odpowiedzialność za obecny kryzys w Unii spada natomiast na „europejską politykę oszczędności”, tj. stałe obniżanie wydatków publicznych, co miało „dramatyczne skutki w większości krajów europejskich i doprowadziło do tego, że coraz więcej obywateli obraca się przeciw europejskim instytucjom”, dodaje gazeta.
Aby przeciwstawić się tym tendencjom, DiEM25 czerpie inspirację z ruchu hiszpańskich oburzonych, zaś Warufakis „liczy na osobistą charyzmę oraz entuzjazm zwolenników”. „Tak, to utopijne”, przyznaje, ale jeszcze większą utopią jest myślenie, że „w UE wszystko pozostanie jak dawniej”.